Syropek Z Brazylii

Lyrics by Grubopis

[Refren]
Syropek z Brazylii, czuje się jak na karnawał
Ja koszmar z ulicy wiązów, no bo śni mnie Twoja baba
Tylko że w jej mokrym śnie, a nie w koszmarach
Na swojej poduszce chciałaby mój zapach
Na sobie zapach Dior Sauvage
Na sobie zapach bucha, bo dwa badyle z rana
Buty w kolorze ducha, podeszwa cała biała
Wchodzę, znikam, papa

[Zwrotka 1]
Moja grupa same koty, my to rasa Khajiit
Ona zbiła konia mi, nie jesteśmy w Królewski Gambit
Za to, po DMT czuje się tak jak bym był w Narnii
Moja muza Harry Potter, bo na bicie robię magic
Ughhh, na chuj się gapisz?
Nie potrafię zasnąć, jeśli nie zapale patyk
Robię po swojemu, nie interesują mnie żadne schematy
Bo to gówno jest od czapy
Dupka ciągnie mnie za fiuta, dla niej to jak e-pet
Ty zacinasz się przy mic'u tak jak stary pecet
Ślepy na nieświeża muzę, jestem kretem
Moja dla otwartych głów, nie słucha NPC'et
Ona pada na kolana, ale to nie meczet
Często jeździ mi na koniu, chyba lubi western
Ze mną nie ma żadnych granic, jestem strefa Schengen
37 nazwę rodzina, a nie nazwę gangiem

[Bridge]
Numer dupki w telefonie zapisałem jako Grycan
Dzwonię do niej, kiedy mi potrzeba loda
Dzwonię do niej, kiedy- a, to już było
Przy mnie- a, kurwa no, jeszcze raz

[Zwrotka 2]
Przy mnie zawstydzona, wygląda prawie tak jak papryka
Ale ciało jak klepsydra
Jak płonie bat, no to proste, zawsze king size
Teraz moja kolej, czuję się jak maszynista
Raz pogrywałem w gierki, wkurwiłem się na przeciwnika
Poszedł cios w monitor, rozjebała się matryca
Płynę w dobra stronę tak jak Jack Sparrow kapitan
Nie znasz mej osoby, no to o mnie się nie pytaj

[Refren]
Syropek z Brazylii, czuje się jak na karnawał
Ja koszmar z ulicy wiązów, no bo śni mnie Twoja baba
Tylko że w jej mokrym śnie, a nie w koszmarach
Na swojej poduszce chciałaby mój zapach
Na sobie zapach Dior Sauvage
Na sobie zapach bucha, bo dwa badyle z rana
Buty w kolorze ducha, podeszwa cała biała
Wchodzę, znikam, papa