Lolo

Lyrics by Grubopis

[Zwrotka]
Wyjebałem się na magisterkę, w rapie profesor
Wyścig szczurów tu ma miejsce, w tych zawodach czarny koń
Szprychy się tu kręcą w kółko, ale to nie peleton
Muzyka moją miłością, mówię na nią mi amore
Ja pachnę pięknie, ty pierdolisz jak spalona grzała
Jestem boski, ona chciałaby bożego ciała
Okrążę cały świat, mówcie na mnie Vasco da Gama
Polski rap, literacki rodzaj, no bo to jest dramat
A na polskiej scenie pełno komediantów
Mogliby uczyć samego Kevina Harta
Jak słyszę te ich gówno mam zepsuty nastrój
Weźcie se dajcie spokój i odłóżcie mic'a
No offense, ale jak to słyszę to mi krwawią uszy
A wolę słyszeć coś na starość
Więc nie wysyłaj tego syfu, nie zawracaj dupy
I tak nie sprawdzę, nie mam czasu
Słyszą moje stilo, chcieliby powtórzyć jak papugi
Ale jest to egzemplarz jeden na jeden
No więc się nie-
No więc się nie da
Bo jestem z kosmosu, halo ziemia
Naładowany ener- kurwa...
Naładowany en-
Naładowany energią do działania jak bateria
Wszystkie atencyjne kurwy zawsze tam, gdzie jest afera
Pompuję ją do oporu, jakbym pompował materac
Twój typ motor napędowy, ale taki od rowera
Nie wiem czemu ostatnio mam dziwne sny
Czasem widzę widzę widzę widzę jak umieram w nich
Ale bardzo często widzę tam też jakieś inne rzeczy
Jak na przykład, że (A, jak co? Jak co?)
Jak na przykład, że (A, jak co?)
Jak na przykład, że
Za pazuchą miałem dziewięć milimetrów
Wjebałem się z nim do banku i ukradłem cały pieniądz
Policja mnie doganiała, więc im urządziłem piekło
PA, PA, PA, PA, trafiam celnie tak jak Lebron
Raz byłem sultanem, wszyscy mi się kłaniali
Miałem pięć pałaców, pomniki mi wybudowali
Wtedy jakiś kondon się oburzył i źle życzył mi
Wynajął więc asasynów, a oni mnie zabili
Kiedyś byłem na planecie zwanej Lolo
I nie było tam jak myślisz, bo nie każdy palił zioło
Za to ja sobie paliłem i to nawet całkiem sporo
Więc mnie wzięli za szamana i mówili, że ja prorok