Spróbuję zdefiniować drzewo
Joł, drzewo, śpi pośród bieli, wróży wiosnę
Bierze na siebie huk błyskawic
Bierze na siebie ciężar kropel
I wędrującym błogosławi
Jest szumem morza
Krzykiem zjawy
Eksplozją życia
Majestatem
Jest domem roju, miastem ptasim
Chłodem w upale, daje wiarę
Jest rzeźbą, pieśnią, poezją
Zdobywcą kominów i balkonów
Jest zwykłe, ale jest w nim konieczność
Podróży i pozostania w domu
Jest śmiechem wiosny
Królową jesieni
Perfekcją bożego błędu
Jest dymеm, prochem
Węzłem korzeni spojonе
By latać w miejscu
Snuje te baśni o wieczności
Zaprasza dzieciaki do tańca
Nie wie nic o przyszłości
Śmieje się z twojego pasjansa
Stoi na straży pokoleń
Traci, zyskuje, oddycha
Mówi spokojnym potokiem
Pomnikiem jest woli życia