[Zwrotka 1: Mroku]
Czuję to w powietrzu nawet na bezwietrzu kurewski smród
Od plebsu poprzez trawę po królewski ród
Egoizm jak głód nie zaspokoisz jak drut
Opasa w głuszy od pasa po uszy i trud
Niezmierzony by zamknąć cholerne wyjście z wrót
Przez które demony depczą nas jak liście but
Gdzie jesteś obrońco, gdzie twój rydwan, rumak, lub
Choćby dywan by owinąć miał się czym trup?
Gdzie ten głos co powie dość złota, nie ma co brać?
Zaraz skończy ropa, szkoda chłopa nie ma jak siać
Po ropie skończy uran, potem krew i szpik
Zostanie pełno plew.. do wyciskania dryg
Czy nie widzisz czy nie słyszysz, czy nie chcesz znać
Czekasz na moment by zesłać płacz?
Zmyje jak kiedyś ziemię i nowy zacznie cykl
Mam wrażenie, że choć krzyczę, nie słyszy nikt
[Refren]
Oh my god, it's full of stars! Oh my god, it's full of stars!
Oh my god, it's full of stars! It's full of stars! It's full of stars!
Oh my god, it's full of stars! Oh my god, it's full of stars!
Oh my god, it's full of stars! It's full of stars! It's full of stars!
[Zwrotka 2: Wonz]
Nie ma tam już dla nich szansy nici
Rychło ścierwo, ścięgna w węgiel zmień
Wystarczy farsy, nie siądą na rzyci
Nie broń ich, są jak w nocy cień
Ten typ zero wyżej zada już nie sięgnie
Tylko zadra, wojna spektakularna ich rwie
Niszczycielem światów celnie
Strzelić i u diabła zostawić na dnie
Umysły słabe korcą jak larwy dniem
Dla opętania barwy można by ratować
Zło zwalczać złem, podbijać, nie żałować
[Mroku]
Przecież każde życie jest tak cenne
Wy kesjopejanie widzicie tylko czerń
Mają potencjał trzeba tylko znowu celnie
Wskazać odpowiednią drogę, nie w cierń
[Wonz]
Wy arktusi ślepi jak czerwie w noc
Łańcuch się przerwie, strusie osiągną moc
Zniszczą jak szarańcza każdy gwiezdny płon i choć
Wielu niesie dobro to broń dzierżą niestabilni - grodź
Sektro zeta wzdłuż oriona, cykl od małp
Albo wezmę seta, nie ostoi nikt, ni skalp
[Mroku]
Z głębi życia słychać rytm w gęstość mknie
Będziemy obserwować, żadnej ingerencji na dnie
Zawieszamy czasu ramy do czasu... wybije dzwon
Wtedy otworzymy bramy i podamy dłoń
Tylko turokowie martwią się o jedno w tych dniach
Największą ludzką broń - ich strach
[Refren]
Oh my god, it's full of stars! Oh my god, it's full of stars!
Oh my god, it's full of stars! It's full of stars! It's full of stars!
Oh my god, it's full of stars! Oh my god, it's full of stars!
Oh my god, it's full of stars! It's full of stars! It's full of stars!
[Zwrotka 3: Mroku]
Gdy światło siadło w tyle, bo z prędkością woli mknęli warp
Zwątpienie dopadło, jesteśmy wypadkową wody i małp?
Co to niby za skarb, co na dnie kufra tylko czeluść tli
Może nie widzę jutra, bo zbytnio nie liczę dni?
Możni obradują chełpiąc potęgą i wiedzą
W odległości dwóch sążni - nic wiedzą, nic jedzą
Bądźmy ostrożni może pod szmatą chowają broń!
Rozbiliśmy atom, własnym siostrom, braciom łopatą skroń
Czy warto podać dłoń, czy cisza jest celowa
Przeznaczeniem jest schron, koniec i odnowa?
A może dron pilnujący owiec wśród energetycznych pól?
A morze wyschło od niebotycznych sum
Moc dał nam księżyc, słońce z rana, w nocy zorza
Mocy nie da się spieniężyć, moc dana jest z morza
Moc płynie z pokoleń, namacalna, bez ozdobników
Jest jak Smoleń, niezniszczalna jak idee buntowników
Moc jest cicha, bez poklasku, dana z góry
Dusza mnicha rusza w blasku, nie wzdycha do chałtury
Ale gdy płonie cały dwór i miecza nie ma kto już dzierżyć
Tygrys zejdzie z gór, tylko po to by zwyciężyć
[Refren]
Oh my god, it's full of stars! Oh my god, it's full of stars!
Oh my god, it's full of stars! It's full of stars! It's full of stars!
Oh my god, it's full of stars! Oh my god, it's full of stars!
Oh my god, it's full of stars! It's full of stars! It's full of stars!