Duchu
Duchu
Duchu
Duchu
Duchu
Duchu & Emen
Duchu
Duchu
Duchu
Duchu
Duchu
Duchu
Duchu
[Intro]
Mam ochotę się położyć na sekundę zwykle
Piętnaście minut, później wkurwiam się jak zwykle, czas
Czas leci dla mnie jak skurwysyn, taki okres darł
A raczej wydarł na mnie szczyt lenistwa gorzki smak
[Zwrotka 1]
Koniec tygodnia, kac soboty, ściszam, znikam, byś miał miała mała w co wnikać
Z dala od Was puszczam, z dala od Was cicho
Wyciszam się by głośno było o Was, fanach
Wybacz, słuchaczach
Kiedy sami wyciągniecie mnie nieco powyżej sceny
Każdego z Was będę kojarzył z twarzy
Nie z wtedy jak ledwo słyszeli o mojej ksywie
Słyszałeś o Duchu to daję propsa
Psycho z Ciebie fan podziemia jak taki znawca
Nietrudno nam nawiązać kontakt
Ale kontrakt to inna sprawa
Nawet nie marzę o piwie
Marzeń to inny kształt
Jak robisz indie rap - zginiesz
Tej niedzieli idę uspać pannę
Jak zaśnie wstanę i Wam powiem coś o sobie
Parę historii, na zimowy wieczór
Pod koniec roku