Zanim utonę chciałbym zbudować wam statek
Chociaż tata wolałby żebym grał ACDC raczej
Nic nie wytłumaczę tacie
Największe autorytety najgłośniej biją o matę, wiem
Rodzinny chain, mój biggest flex
Muszę się przejść, nie wiem czy wrócę
Nigdy nie szedłem po szelest, lecz mam to gówno na muszce
Chowam myśli pod poduszkę, muszę się porządnie wyspać
Zanim wstanę i wam w pysk dam
W domu znów była policja
Ja zrobiłem z koców wigwam i modlę się do obrazka
Dziadka krew jest przezroczysta, trudno coś takiego domyć
Chce otworzyć swoje serce, ale nie wiem z której strony
Jestem leniem, lecz mam pomysł, jest całkiem dopierdolony
Wleje breje do kawioru wam, szczypta ołowiu na kark
Demonom już mówię „pa”, widzimy się jutro przecież
Nie mam problemu z tym żeby nie robić nic
Bez PLNów jakoś mniej chce mi się żyć
Wina systemu działającego dla cyfr
Lub moich genów, skłonności by palić, pić
Myślę też geniusz częściej grafoman spod łzy
Parę lat temu stwierdziłem że zerwę kiść
Znalazłem serum na codzienny skok na pysk
Smażąc się w cieniu znowu coś mówi mi "pisz"
Spójrz mi w oczy, zobaczysz belki, z nich tworze
Towarzyszy mi ten bodziec już od bardzo dawna
Wspominałem jej instagram
Z zimnym dreszczem na nadgarstkach
I może to było głupie, ale było to uczucie jakieś
To co budowane iskrą musi runąć z czasem
Miłość lubi żmudną pracę, dali mnie na pół etatu
Chcę cię pokochać jak facet i jak kocha moja babcia
Nie znam wrażliwszej osoby, zrobię siano stawiam kwadrat dla niej
Dobro to głównie wybieranie, dobrze że to już skumałem
Dam wam dłoń, a nie palec
Dam wam schron, po to dalej to pisze
I tak do ostatniego taktu, gramy o najwyższą stawkę, co nie?
Nie mam problemu z tym żeby nie robić nic
Bez PLNów jakoś mniej chce mi się żyć
Wina systemu działającego dla cyfr
Lub moich genów, skłonności by palić, pić
Myślę też geniusz częściej grafoman spod łzy
Parę lat temu stwierdziłem że zerwę kiść
Znalazłem serum na codzienny skok na pysk
Smażąc się w cieniu znowu coś mówi mi "pisz"