Intro

[Refren]
Zatrzymuję się na chwilę by pomyśleć
Kiedyś śniłem o tym, ale się uszczypnę
To zbyt żywe, żeby to był tylko występ
Na tej scenie, ale patrzę na to z filtrem

[Zwrotka]
Tworzę erę, wszystko zanurzone w dymie
Monument jak jeden, ale wiele kryje istnień
Mówiłem, że przyjdę, w bloki starym stylem
Zakłócamy ciszę, nocą dzwonią po policję
Ta kultura to chwyta, jak brzytwę
Pytają o płytę, jak latają single
I nie dziwię się, jak palisz przy tym fifkę
Repertuar chodzi osiedlowym rytmem
Deszcz na szybie pisze linie
Tułam się za prawdą, ale tylko czarny rynek
O tej porze, awantura, to całkiem możliwe
Idzie hip-hop, co go robię z ziomem na melinie

[Refren]
Zatrzymuję się na chwilę by pomyśleć
Kiedyś śniłem, ale się uszczypnę
To zbyt żywe żeby to był tylko występ
Na tej scenie, ale patrzę na to z filtrem

[Zwrotka]
Nad głowami wiszą chmury purpurowe
Jak zły omen, ale przysięgałem robić swoje
Przesiąkaliśmy betonem
W końcu każdy wybrał własną drogę
Podali prawdy na tacy jakieś pokreślone
Biorę sprawy w swoje dłonie i to parzy
Wypalone pod skórą mam drogowskazy
Bo to kim jesteśmy kryje się pod spodem

[Outro]
Ja, jak monument stoję
Wypaczone za oknami krajobrazy
Chcą to zburzyć, ale skurwysyny, żaden nie jest godzien
Hip-hop ma się dobrze, póki rap napierdalam pod pady