[Refren]
Ja perfekcyjny padół łez mam
Mimo paru wątpliwych pożegnań
Pomimo, że jutro widzę bez zmian
Mam perfekcyjny padół łez
Ja perfekcyjny padół łez mam
Mimo paru wątpliwych pożegnań
Pomimo, że jutro widzę wciąż bez zmian
Perfekcyjny padół łez, yeah
[Zwrotka 1]
Ja kontra świat, facepalm
Nikt mnie nie ruszy z miejsca
Każdy po uszy w tych treściach
Chce się na czysto wyświetlać
Ja patrzę wciąż, gdzieś tam
Zamiast znów topić się w szeptach
Ja się nie pytam, ja stwierdza-a-am
Zanim się wypalę, muszę poustawiać pejzaż
[Bridge]
Pękam (nie domagam), bełtam (nie pomaga)
Emka (nie poskłada), weź kwas (weź dwa)
Sterta (nawet w ?), kreska (posypana)
Beksa (mówi mama), wie co gada (wie co gada)
[Refren]
Ja perfekcyjny padół łez mam
Mimo paru wątpliwych pożegnań
Pomimo, że jutro widzę bez zmian
Mam perfekcyjny padół łez
Ja perfekcyjny padół łez mam
Mimo paru wątpliwych pożegnań
Pomimo, że jutro widzę wciąż bez zmian
Perfekcyjny padół łez, yeah
[Zwrotka 2]
Od zawsze na bakier ze światem i przez to palę bakę z bratem
Otwierasz japę i sapiesz, a mają na Ciebie papier
Ja papę mam w łapie i pewnie dziś ją stracę
Ale za chuj nie zamienię tego na zwyczajną pracę
Tłumaczę: na rapie - jak na kwasie
Bo zrobi z Ciebie szmatę, jak się w porę nie połapiesz
Ty masz na bani srakę, że opina Cię jak latex
Życie, co Ci gniecie czachę, czachę, czachę, czachę, czachę...
Ja lipy nie daję na papier, bo zwykle mijamy się z czasem
Na pazury pakuję lakier, żeby się napinał Twój klakier
Przez życie zaciskamy pasek, mimo że ciągle obawiam się klatek
Gdy gubię zasięg, nie myślę o stracie, bo jadę w trasę i zarabiam papier (yeah, yeah)
[Bridge]
Nie biorę życia na poważnie, nie, nie
Ciągle powtarzam to jak mantrę, yeah
Rzadko oddycham swoim miastem, yeah
Bo myślę dalej, szerzej patrzę, yeah
[Outro]
Ja perfekcyjny padół łez mam
Mimo paru wątpliwych pożegnań
Pomimo, że jutro widzę wciąż bez zmian
Perfekcyjny padół łez, yeah
Ja perfekcyjny padół łez mam
Mimo paru wątpliwych pożegnań
Pomimo, że jutro widzę wciąż bez zmian
Perfekcyjny padół łez, yeah