[Refren x2]
Rośnie sobie mak
Rośnie sobie mak
Rośnie sobie mak i coś tu jest nie tak
[Zwrotka 1]
Opoidy zebrane prosto z jabłoni
Sprawiają, że czas się trwoni
Uśpione dziecko się nie obroni
A rodzic szybko zadowoli
Bezbronne stada owiec
Szarpane przez wilki chcą chwilki
Ale dasz im rękę, a one ci wyplują szyszki
Jakby dać głos dzieciom
To mówiłyby głosem ryb
Jakby dać płetwy psom
To dalej pływałyby pieskiem
[Refren x2]
Rośnie sobie mak
Rośnie sobie mak
Rośnie sobie mak i coś tu jest nie tak
[Zwrotka 2]
Pieniądze nie na drzewach
Bo tam kredyty rosną
Czemu czuję się w pryzmacie
Taką dziwną wiosną
Miałem jej nie dożyć
I wieczność wspinać się na drzewa
Zamiast tego atlas zmartwień zniknął
I chodzę w krzewach
[Bridge]
Czy o to chodzi w końcu
Że nie widzisz gdzie się zaczął?
Czy to iluzja spełnienia
Żebym wreszcie sobie zasnął?
Rośnie sobie mak
Rośnie sobie mak
Rośnie sobie mak i coś tu jest nie tak
Czy jak ktoś mnie wyłączy
To zapisze się postęp?
Czy jak ktoś mnie otworzy
To nie zamknie się też dostęp?
Rośnie sobie mak
Rośnie sobie mak
Rośnie sobie mak i coś tu jest nie tak
[Zwrotka 3]
Sam się nie orientuje
Dlaczego tak dezorientuje
Po co te szarady i cyrki
Gdy liczy się co skutkuje
Pluję na ideę ideału
Bo sprowadza nas do zwału
I nie rozpoznaje kału
Głębokie oddechy biorę
Przynajmniej tlen tam zabiorę
Uwięziłem się w kwadracie
A ja wolę być w trapezie
Co mi po kwartecie
Jak sam to zrobię przecie?
Co mi jest po maku
Jak nie dostałem znaku?