[Zwrotka 1]
To chyba coś we mnie
Co każe mi biec, chcieć wciąż więcej
To chore, ale nie całkiem zależne ode mnie
Wybacz jak stracę kontrolę, ale nie chcę
Tkwić... Całe życie na ziemi, przyrośnięty, drzewo
Patrzę w niebo, chcę lecieć w te pędy, a na ziemi te pędy to niemoc, smutne
Waham się, chcę jak najlepiej
Najczęściej to wybór - zagrać dla kogoś, dla siebie
Dla nas? Boję się obietnic
A honor nakazuje mimo wszystko je spełnić
Ta, a życie jest jedno
Ominąć w nim? Nie chcę niczego
A ta droga? To same rozdroża
Straty? Podobno wpisane na stałe w koszta
Te dalekie gwiazdy? Martwe, to tylko ich światło
Ale marzę o nich, chcę tam być, ta, będę szedł, kurwa, póki nie zgasną
[Zwrotka 2]
To chyba coś nie tak
Mam wiele, a mimo to nie mogę przestać, chcę brać
Wszystko... Miewam siebie dość
Chcę ograniczyć, a wlewam więcej, to źle
Czy tracę kontrolę?
Blackout na granicy między "marzę", a "mogę"
A pragnę - lucid dreaming
Bez LSD, a boję się trudnych myśli
Nie chcę być zły na życie
Że nie jest tym, o którym marzyłem
Grać dla siebie? To krzywdzić
Ale nie da się ukrywać tak wiele z egoisty
Życie? To tak wiele wrażeń
Odpuścić? Żal - mniej doświadczeń
Szansy? Jeden kredyt, automat
Game over? Do gleby, szkoda
I tylko gwiazdy nad nami świecą, aż zabije je zawał - supernowa
Ale marzę o nich, będę szedł, ta, to ta jedna szansa, muszę, do końca