Ja nie wiem typie, co Ty w ogóle myślisz o mnie
Jak Twoja bejbi, co mnie łapie za spodnie
To nie istotne, raczej się nie tłumaczę
Podobno nie tylko w rapie zwiększyłem zasięg
Połowa z nich nie czai mojej fazy na bani
Puszczają zjarani od tyłu tracki, pseudo-szamani
Moja wiara nie pozwala mi na więcej
Niż bycie aspołecznym autorytetem w trójmieście
Ukrywam symbole, jak hieroglify
Te same szmaty ruchane przez te same ekipy
Muszę się odciąć, binarna samotność
Jedynki i zera, otwieram - zamykam okno
Oni chcą jarać spliffy...
Ja chcę więcej muzyki, mi nie chodzi o kwity
Jebać, mnie nie kupisz, ani nie sprzedasz
Płacisz mi tylko za czas, gratis dorzucam nielegal, siema
To moja pasja, wielkie marzenia z małego miasta [x2]
To moja szansa i nie chcę stracić jej
Tak jak straciłem Cię
Ja nie chcę stracić jej, nie...
Twoja bejbi szuka znowu swojej księgi
Ja ją dawno przeczytałem od deski do deski
Nie ma podjazdu szczerze do mojej lejdi
Jest dla mnie, jak Aloe no bo nigdy nie ucierpi
Ja Twoją wiarę pomnożyłem dawno czterokrotnie
Jak wierzysz w Boga no to musisz mówić o mnie
Skumasz co jest grane tylko naćpany
Te znaki wyryte dawno na piekle bramy
Nie chcę stracić jej, nie chcę stracić Cię
Chcę z Tobą palić szlugi i najebany bejb
Ty za dużo wiesz, za dużo o mnie wiesz
Ja za dużo wiem, pamiętam komu daję tlen
I znowu nocne mam schizy i jazdy
Gdy myślę o Tobie, moja dusza walczy
Oddałem serce, czy Ci to wystarczy
Wrócę z mieczem w sercu albo na tarczy
Jesteś dla mnie, jak ptak nocny
O tej porze boisz patrzeć mi się w oczy
Ja wiem doskonale, jak to się potoczy
3:27 nowy narkotyk [x2]