[When times are hard to go
I'm going far alone]
[Zwrotka 1]
Zaburzona tafla wody, w której nie znajdziesz odbicia
A załamania oscylują w niej bez szyku wśród pytań
Wciąż chwytasz się czegokolwiek, byleby nie wypaść
Z tej łajby, którą opłacałeś latami bez życia
Skądś słychać krzyk, który ciężko już rozczytać
Jeszcze parę lat wstecz miałem pewność w to co widać
Z lunetą w ręku chciał witać nowy dzień skoro świt
A teraz? Jedyne czego chcesz to solidna kotwica
Im dalej od przystani tym powiększasz pole granic
Ale podczas sztormu jesteś skazany na siebie sam
I z marzeniami o swym eldorado, często ginie poza
Gdy chwieje Tobą zbyt często, tracisz kolor #kinetoza
Mowa o momentach, w których sukurs powinien już tu być
Ale nie ma go, więc zmieniasz coś, żeby jakoś sobie ulżyć
Załatać dziury, zakryć niedoskonałości
Których nie powinno tu być, nie? Bzdury
[Refren]
Czasem wystarczy dać się pochłonąć żywiołom
Zaufać w ciemno, że wszystko odzyska kolor
Słońce już za chmurami czeka przecież ponoć
Jednak czasem trzeba walczyć, aby statek nie zatonął
[Zwrotka 2]
Wtedy, kiedy nie masz sił, a wszystko wali się
Czujesz jak wciąga wir, wodą dławisz się lecz
Nie chcesz się poddać, być tym, który trawi lęk
Zanim dzień nie nastanie nie ma sensu walka wręcz
Czasami wystarczy dać się pochłonąć naturze
Poczuć burzę dłużej, by móc ujrzeć w chmurze
Tej dusze i zamiast wyburzeń fal popłynąć
I z luzem dać temu czas by po chwili ujrzeć blask
Bo podobno z czym walczysz od tego zginiesz
I nie winię Cię za to, bo sam tak to często kminię
Ale zauważyłem, że czasem wystarczy dać chwilę
I upaść na dno, bo dopiero wtedy odbijesz się od
To sztuka samoakceptacji
Jakiejkolwiek sytuacji, by się nie utożsamiać z tym
Co głowie gra w tym momencie, gdy percepcja nazbyt
Zakrzywiona pokazuje w złych kolorach świat Ci
[Tekst i adnotacje na Rap Genius Polska]