Ciągle mówię sobie za co [?] warto
Bo nie raz od życia wyłapałem manto
Teraz tu co drugi, że nie ma to tamto
Nie chce mi się słuchać tego pierdolanto
Kiedy po koncercie skończone melango zaczął mi się zwierzać jak mu było ciężko
Że na rok pożegnać się musiał z koleżką, bo go powinęli z waginą i kreską
Łeb kiwnąłem tylko przy jego wyznaniach, a może to było z jakąś torebeczką?
Bo po jego słowach dla mnie było widać, że nie byli blisko tak jak orzeł z reszką
Nie znam tego typa, a mi on nawija całą swą historię, jak zakończył przyjaźń
Wolałbym wyskoczyć z dziewczyną do kina i nawet oglądać filmy o delfinach
Ma-małolacie, zamiast wygodnie spać na chacie
Może wyjdź na osiedle, komuś zajeb machę
Mówili do mnie ludzie, że się tak nie znacie
I że to nie jest Starbucks, ale zalewacie
[?] dostanę od tej Waszej ściemy
Oby ona Wam przepchała przełyk
Raz się otworzyłem, pojebało się mi
To wykorzystali jakby zawsze chcieli
Zupełnie jakby tego wyczekiwali, ale nie dostaną tego nigdy więcej
Wszystko przegadałem sobie z koleżkami, będziem uważali aż mi stanie serce
Teraz jak Borygo zacieramy ręce
Piona moim ludziom, nigdy Was nie wkręce
Sram na typa co się dopierdala wiecznie
Pewnie wieczorami zakłada sukienke
Małolacik odjebał syf
Dziś za to płaci
Małolat musi się wstawić
Gdzie jest Twój brat?
Gdzie są te dragi?
Dziś pierwszy raz w centrum uwagi
Oby se poradził, oby się nie zabił
Ma-małolacie, zamiast wygodnie spać na chacie
Może wyjdź na osiedle, komuś zajeb machę
Mówili do mnie ludzie, że się tak nie znacie
I że to nie jest Starbucks, ale zalewacie