[Zwrotka 1]
Leciałem w chuja przed rodziną już od dawna
Że jamba rzadko, choć czerwone oczy Pawła
Klamka zapadła, choć nie było cyrografu
Minąłem diabła, chciał ode mnie trochę stuffu
Posłuchaj brachu, ten młodszy i ten najmłodszy
Nie bierzcie ze mnie przykładu, byłem kurwa najgorszy
Zdradzałem lochy, po nocach zwiedzałem lochy
Zjadałem tabletki, pominąłem tylko prochy
[Refren]
Potrzebowałem spotkania z osobowością
Taką zabawną, jednak kiedyś żałosną
Byłem toksyczny, rozliczenie z przeszłością
Miałem też zwidy, mistyczne postacie rosną
Potrzebowałem spotkania z osobowością
Taką zabawną, jednak kiedyś żałosną
Byłem toksyczny, rozliczenie z przeszłością
Miałem też zwidy, mistyczne postacie rosną
[Zwrotka 2]
Nie czułem strachu, nie bałem się mroku
Chciałem z życia wycisnąć jak najwięcej soków
Nie miałem cashu, to chwila dilerki
I tak skończyłem jako student na uczelni
To paradoks. Nie wiem, kiedy znów się zdarzy
Dobry ziomek ze straży, paliłem z nim wiele razy
Co jest chyba najśmieszniejsze, palone było na straży
Chuj, że rymy takie proste, jeśli moje stilo parzy
Co mi się marzy, malować znowu obrazy
Zmienić się w dzieciaka i budować w domu bazy
Weź mnie nie wkurwiaj, mogę powiedzieć głośno
Bo często wybucham, nie radzę sobie ze złością
[Refren]
Potrzebowałem spotkania z osobowością
Taką zabawną, jednak kiedyś żałosną
Byłem toksyczny, rozliczenie z przeszłością
Miałem też zwidy, mistyczne postacie rosną
Potrzebowałem spotkania z osobowością
Taką zabawną, jednak kiedyś żałosną
Byłem toksyczny, rozliczenie z przeszłością
Miałem też zwidy, mistyczne postacie rosną