Fabster
Fabster
Fabster
Fabster
Fabster
Fabster
Fabster
Fabster
Fabster
Fabster
Fabster
Fabster
Fabster
Fabster
Fabster
Fabster
Fabster
Fabster
[Zwrotka 1]
Białe jak mleko, czarne jak kawa
Zimne jak lód i gorące jak lawa
Blisko, daleko, znów będzie Warszawa
Niepewny chód albo huczna zabawa
A może to łut szczęścia, a może żart?
A może nasza twierdza to domek z kart?
Czy mamy u stóp ten świat, czy to jest kant?
Czy liczy się intencja, czy tylko fant?
Między nami powietrze, jak przepaść
Godziny depczesz, żadna nie chce zaczekać
Czy to jest nasze miejsce, nasza mekka?
I czy bije mi serce, gdy nie słyszę echa?
To nie jest dyskoteka, choć wiem na czym stoję
I czas mi ucieka, ciągle tyka Tag Heuеr
Przez szczęście i pecha wychodzi na mojе
To jest moja muzyka, choć to nie są przeboje, ej
[Refren]
Między nami powietrze, wszystkie gwiazdy Drogi Mlecznej
Dotykamy powierzchnię, niedokładnie, niebezpiecznie
Zdobywamy po metrze nieskończoną, pustą przestrzeń
Między nami powietrze, powietrze, powietrze
[Zwrotka 2]
Między nami przestrzeń pusta, ciemna
Świat po drugiej stronie lustra żegnam
Wiatr pod którym umiem ustać, jednak
Gdy tu się zmienia już szósta zmienna
Klnij przez zamknięte usta, ważąc słowa
I nie mów mi o gustach, nie mieszaj w to boga
Choć robię tu głupstwa, choć mam co żałować
To teraz już luz mam jak Humphrey Bogart
Między nami jest nic, kilka przecznic, tafla jezdni i ulic bezlik
Sens co się nie potwierdził, światło za oknem
I deszcz który pada zawsze wtedy gdy moknę
Między nami powietrze i koniec
Chociaż konieczne, to rozpala ogień
I później, i wcześniej, i po każdej stronie
Gdzieś bezszelestnie wije się płomień
[Refren]
Między nami powietrze, wszystkie gwiazdy Drogi Mlecznej
Dotykamy powierzchnię, niedokładnie, niebezpiecznie
Zdobywamy po metrze nieskończoną, pustą przestrzeń
Między nami powietrze, powietrze, powietrze