Gunda cookin it
W obłokach ciemnego miasta i gęstego dymu
Nie ujrzysz anioła na drodze
Demony się mnożą i noszą dwie twarze jak Harvey
Ale to nie szał jest
To co mówię jest szorstkie
Wielu ludzi nie przełknie tego, to niedobre
Gotuję własny los, jak tobie nie smakuje
Dobrze, niech wychodzi bokiem
Jak auto, które prowadzi ziomek
Niech skapnie mu coś za dostawę pod blokiem
Głębokie kaptury co chowają głowy
Na co dzień nie tylko na fotce
Ktoś zarabia mądrze
Ktoś popełni błąd i obwinia załogę
To może być ktokolwiek
My nie znamy się, ty możesz być kimkolwiеk
Spaliłem afgan, wchodzę na bombie jak terrorysta
Za duży kajdan, ma wisiеć na szyi i świecić jak gwiazda
Dla was to skandal, że chcę więcej mieć od reszty świata
To marzeń bańka, która u was pęka, kiedy natrafia się ściana
Nie czas dyskutować, złap za rękę boga
Właśnie wstępuje we mnie szatan
Jeden zły ruch i zakrywa cię złoty koc
Nie uratuje cię mama
Nie uratuje cię tata
Zabieraj pieniądze ze sobą do pana
Może ci wybaczy
Ja nie zapominam, kto podnosi rękę na brata
Tu chodzi o cenę, którą płacisz za każdym rozlewem
Jeśli nie chodzi o ciebie, powód leży w interesie
Zmrożone serce, zatrute dusze na mieście
Kolejny spaczony więzień, który utyka w getcie
Nadal pamiętam pierwsze rozlanie
Siedziałem z bratem na bramie
Nie minęła chwila, gdy się obejrzałem
Ktoś leżał na ziemi, twarzą na kamień
Kamienna twarz, kiedy złapałem za coś ostrego i ruszyłem za kimś
Przez to nie mogę spać spokojnie w nocy
Już powoli biorą mnie diabły
Jeżeli chcesz mnie skrzywdzić
To najlepiej od razu zabij
Tu nie ma pomocy dla takich jak my
Tylko rady weź zaszyj lub zapij
Albo to zawiń i wciągaj lub połknij
Tu koło nie ratuje bani
Weź może to wbij i nie zawyj
Jak uciekają z ciebie ostatnie czakry
Rzeczywistość parzy
Jak mam czuć się swobodnie wśród stada siepaczy
Rząd nienawidzi prawdy
Ja nienawidzę prawa, które z nami walczy
Z roku na rok to starszy
Otwiera mi się głowa na nowe tematy
Tylko jeden nie da mi spokoju
Tych ludzi piorą odpowiedzialność na swoje bary
Znam swoje grzechy i przeżyłem kary
Nie poznaję ciebie, kiedy się mijamy
Bo kiedy nas chcieli dojebać pod blokiem
To stałeś, jak pizda, więc się nie witamy
Tu ludzi bolą wciąż fakty
Prawda to ciężki kaliber
Co nie pada z klamki
Jeśli sam nie jesteś ze sobą szczery
Jak możesz być kuloodporny na gadki
Mam do tego zadatki
Pokaż drugiego gościa na bicie, co ma styl
Diamentowy, bo twardy
Najtwardszy skurwiel
Wsiąknij te fakty
Wielkie B tu jak Tatry
Tu jak Alpy
Ona chce szczytować na tym
Nie umiem dać jej szansy
Nie potrafię kochać lecz potrafię marzyć
Tu chodzi o cenę, którą płacisz za każdym rozlewem
Jeśli nie chodzi o ciebie, powód leży w interesie
Zmrożone serce, zatrute dusze na mieście
Kolejny spaczony więzień, który utyka w getcie
Intro was written by Buffel.
Intro was produced by Whoisgunda.