[Refren]
Następstwo godzin bez minuty muzyki to horrendum
Uznanie wpadnie w rączki, inaczej nie widzę sensu
Sekwencja prosta, niezależna jest od innych
Rejestrowanie głosu, pomiary schodzą do jednej linii
Krewny dopytuję się kiedy wydaję płytę
Martwi się mama, a studia żaden priorytet
Kosztując się smakiem chwili, listem leci fatum
W żadnym wypadku nie szukaj podobieństw z dziećmi kwiatów
[Zwrotka 1]
Wieczorami ja-jak bogowie
Nie mam czasu słuchać tego co stworzył człowiek
Moje predyspozycje są szalone
Im dalej w to brnę, czuję, że wchodzę na głęboką wodę
Lubię dryfować i palić te lole na jorze
Eskapada, w moich kręgach lata szara zjawa
Jej nic nie zastąpi, nikt nie czuję strachu
Kawy z rana nie zastąpi nic
Smakuje dobrze z braku czasu
Odradzam zabawy i głupie alternatywy
Edukuj się dzieciaku, bo złapiesz się ostrej brzytwy
Myślę trzeźwo i nie gubię słów
Jeszcze nie spadła mi korona z głów
Ludzie szukają miejsca, gonią za życiem
Pieniężna kwestia, bronią się kwitem
Emocje drugorzędna kwestia, a jakoś kurwa żyje
Bo wypaliłem się z nich (wypalam)
Mam aktualnie z tych lepszych wakacji
W środowisku piszą o mp3 i wavki
Żeby za PLN'y włożyć w to trochę magii
Wolne od artefaktów, woksy bez poczucia wagi
A gdzie ty skurwysynie byłeś
Jakiś wenflon, jakiś motylek
Carpie diem, biorę życie za szyję
Gdy przysypiałem na kodeinie
[Refren]
Następstwo godzin bez minuty muzyki to horrendum
Uznanie wpadnie w rączki, inaczej nie widzę sensu
Sekwencja prosta, niezależna jest od innych
Rejestrowanie głosu, pomiary schodzą do jednej linii
Krewny dopytuję się kiedy wydaję płytę
Martwi się mama, a studia żaden priorytet
Kosztując się smakiem chwili, listem leci fatum
W żadnym wypadku nie szukaj podobieństw z dziećmi kwiatów