Don Julio

[Intro]
Ditto, what the fuck?
Ha-ha

[Refren]
Pora ponakładać platynowe sombrero raperom
Bo drugi i trzeci jest gorszy od poprzedniego
Porozbierane lale, scena wygląda jak sex shop
Ubrani za wypłaty starej, patrz, bo ci to zdejmą
Słuchałem WWO i słuchałem Ken i Barbie
Zjeby nie ewoluują, stawiam tezy, tak jak Darwin
Z butelką Don Julio mam za co pić toast
Wiesz, ja kiedyś piłem rudą na ławce tu za dwie jawki

[Zwrotka 1]
Miałem stawki czy po 8 euro i po 8 zeta
Do opłacenia uzależnienia – kto ich tu nie ma?
Można się zabiegać, wiem jak jebie kawalerka
Chociaż 0.1 odejmiesz i w tydzień pensja
Chuj to nie kolega, jest w weekend i nic nie pomógł
Chudniemy od testa – to przykre, to paradoks tu
Chcę ze cztery piętra i windę, nie mieszkać w bloku
Chcę się odlać na showbiznes, ogród, tor do motocrossu
Dzieciakom na komunię dać gotówę, co nie zniknie
Przychodzę z Red Bullem bez szansy, że prześpię biznes
Syn koleżanki mamy mnie chwali, a ty naiwnie
Chciałbyś zostać Adim – no sorry, Ci to nie wyjdzie
W kubku był Actavis – na myśli niezbyt aktywne
Meta z menelami, na bloku, szlugi i bimber
Gadam z helupiarzem – kiedyś był normalnym typem
Coś się działo, szukał działek, a później się wyłączyłem

[Refren]
Pora ponakładać platynowe sombrero raperom
Bo drugi i trzeci jest gorszy od poprzedniego
Porozbierane lale, scena wygląda jak sex shop
Ubrani za wypłaty starej, patrz, bo ci to zdejmą
Słuchałem WWO i słuchałem Ken i Barbie
Zjeby nie ewoluują, stawiam tezy, tak jak Darwin
Z butelką Don Julio mam za co pić toast
Wiesz, ja kiedyś piłem rudą na ławce tu za dwie jawki

[Zwrotka 2]
Papier mam oszczędzać, pode mną nowiutki Beamer
Nie mogę być alkoholikiem – wiesz, ile to pije?
Na rondzie przesadziłem – przednie gumy daj na tyle
Coś nie tak z katalogiem – pali trzy, miał palić dychę (Coś nie tak)
Dzieciak, mi logo na klacie nie musi błyszczeć
Wiedzą, z czym przyłażę, sąsiad klatkę pryskał wickiem
Błyskawicznie masz reakcję od chłopaków na dźwięk syren
Ty już nie bądź taki twardziel, spierdalałeś z parku z piwkiem
Gdy już spierdalałem życie sobie, a nie bliskim
Było słodko-kwaśne – mam kapustę, lubię kimchi
Nie nawinie raper twój tego, bo nie jest w tym
Bo, bo, bo, no bo nie jest typ za bystry
Przetańczę wypłatę, się śmiejąc, a jutro zły
Ewidentnie ktoś by podciął Cię – nie musisz łapać brzytwy
Wchodzę w lokal ja i bro, poza kolejką
Chcesz posmarować, musisz najpierw wiedzieć, kto by wziął
Obuwie sportowe pod furę i pod jej kolor
Kopcę przy ochronie – chcę siopę i dom odpocząć

[Outro]
S-K-U-M-A-J