Jeden Osiem L
Jeden Osiem L
Jeden Osiem L
Jeden Osiem L
Jeden Osiem L
Jeden Osiem L
Jeden Osiem L
Jeden Osiem L
Jeden Osiem L
Jeden Osiem L
Jeden Osiem L
Jeden Osiem L
Jeden Osiem L
Jeden Osiem L
[Zwrotka 1]
Kolejny kłamca jak każdy z nas wiesz
Z bitem do tańca, cała szarańcza zrodzona spazmą nocną
Nagłaśnianych faktów sztucznych plastik
Otacza nas znów nie przewidując łaski
Wrzaski kwasem są, oklaski hańbą
Dla tych, których nazywasz stara swoja bandą
Wiara czyni cuda mówią, wiesz, to proste
Masz coś fajnie byle by to nie był postęp
Riposty pakiet opcją pełną doskonałą
Zrobią tego ksero ciebie nazywając pałą
Będą szczerzyć zęby, żeby tego było mało
Sprawią ci szufladę, nazwą ją wymyślnie chałą
Całość zamknięta w ramach pomocy społecznej
Żeby czuć swoja wartość tak, by poczuć się bezpieczniej
Może byłby w tym sens, gdyby każdy z nich żył wiecznie
Całkiem inna sytuacja, koniec bliski jest bezsprzecznie
[Zwrotka 2]
Tendencja spadku, niskie notowania wiary
Potem nakreślona linia otoczona smugą pary
Wiesz, znasz ten obraz, zarys tej rzeczywistości
Linczem kierowanych myśli pod postacią prawilności
Podłości nawias zwany barierą płodności
Wszyscy niby wciąż goniący, chociaż nie zaczął się pościg
Zbieżności wynik sumą euforycznych stanów
Problem czarnej owcy w stadzie beczących baranów
Ekranów pełnych, ikon pięćdziesięciu stanów
Tak jak oni mordy, promo przy pomocy biznes planów
Masz plebs i panów, czyją rolą jest być błaznem?
Nieświadomi swej pozycji wciąż podchodzą z entuzjazmem
Marazmem opleć mnie, to nieistotne
Zanim dopadnie mnie starość, życie fałszem tutaj potniesz
Wiem, jesteś obok, bo przecież powietrze ktoś wdycha
Tyle, że nie widać twarzy w miejscu moralności, kicha
[Zwrotka 3]
To taki test dla ciebie i dla twoich bliskich
Wciąż idących tym schematem pośród mnóstwa spraw śliskich
Test zamkniętych w pudle egoistów
Otoczonych z każdej strony dźwiękiem niezliczonych gwizdów
Tak myślą, mową, czynem ku zatraceniu
Byleby do celu dążyć prostą ku przeznaczeniu
Z wiarą w rzeczy płytkie, panteon wielkich, tyle
Że usłany cierniem pod stopami tamtych pięknych
Czyń powinność swoją, mieszaj mnie z błotem
Uświadamiaj wszystkich wokół obnażając swą prostotę
Szczerzy ludzie w szczerym świecie szczerej prawdy
Tkwiące tak po szyję w bagnie, udające sędziów klauny
Niejeden raz ktoś opisał tą historię
Wysnuwając jeden wniosek, prostą życiową teorię
Dobre to co znane, nowość śmiertelnym jest grzechem
Hasło będące wykładnią kseruj podchodząc z uśmiechem