[Zwrotka 1]
Dwa zero na barkach i to podobno miała być dorosłość
Beka, ta szmata uparta z przybyciem non stop
Zwleka i to nie tak, że narzekam, nie mam na co
Doceniam tu każdy detal, sobie czekam na ten dzień, kiedy zapłacą
Słono mi, ci co mieli zwałe, ziom
Już nie urosnę w ich oczach, bo będę solą w nich
Kiedy victoria zawoła tu do mnie: "Follow me"
Ja powoli do celu, im na pohybel, sobie będę gonił sny
Hajs? Stary, taka moja cecha, marazm się ukrywa, ja
Wydam go jakbym nie miał zasad, bo niewiele pecha ma
I się ocieram nieraz, tu nie wiem ile to będzie trwać
Ryzyko to się uczyć na kolejny błędzie brat
Znowu przez alko-mikstury robię z siebie durnia
Często się potykam, bo mi mury zasłaniają ziemię kurwa
A mój life to wieczny spontan, spoko, że ziomeczku twardo po Ziemi stąpasz, ja się unoszę nad nią
[Refren]
Sorry, ale mam dar, we mnie drzemie dzieciak, na plecach noszę to brzemię, chociaż świat już mi się każe ogarniać
To ciężka sprawa, nie mogę nic obiecać mu, bo dalej wieje w bani wiatr mi, siejąc tam rozgardiasz
Sorry, ale nadal, we mnie drzemie dzieciak, na plecach noszę to brzemię, chociaż świat już mi się każe ogarniać
To ciężka sprawa, nie mogę nic obiecać mu, bo dalej wieje w bani wiatr mi, siejąc tam rozgardiasz
[Zwrotka 2]
Czas przyszły, niedokonany, nie zrobiłem, muszę zrobić
Muszę pójść, muszę znaleźć, wciąż zawiłe w kurwę drogi
Muszę pokonać, sama wiara nie starczy
By nie wracać na tarczy mam walczyć jak Conan
Postępuj mądrze żyj roztropnie, tak Ci nie nawinę ziomuś
To nie rapy dla Newtonów, co szukają tu na siłę wzorów
I mentorów, co wytłumaczą świat im
Bądź twardy jak Himen, ziomuś, świat to nie Matrix
Znowu spotykam se typa, co wita się, pyta: "Jak płyta?"
Miecha wcześniej: "Brat co tam słychać, nawijasz jeszcze?"
No, stary, co innego miałbym robić za życia, ty przyczaj
A płyta na bitach wiosną pozabija wreszcie
Zamiana miejsc perspex aeterna
Dzisiaj rap to mój first place, szyba pancerna
Dalej w powodzenie wierząc nie czekam tu na Dom Perignon
Byleby móc poruszać tłumy, jak telekinezą, let me carry on
[Refren]
Sorry, ale mam dar, we mnie drzemie dzieciak, na plecach noszę to brzemię, chociaż świat już mi się każe ogarniać
To ciężka sprawa, nie mogę nic obiecać mu, bo dalej wieje w bani wiatr mi, siejąc tam rozgardiasz
Sorry, ale nadal, we mnie drzemie dzieciak, na plecach noszę to brzemię, chociaż świat już mi się każe ogarniać
To ciężka sprawa, nie mogę nic obiecać mu, bo dalej wieje w bani wiatr mi, siejąc tam rozgardiasz
Bzyku The Kid was written by Bzyku.