YABOL
YABOL
YABOL
YABOL
YABOL
YABOL
YABOL
YABOL
YABOL
YABOL
YABOL
YABOL
YABOL
YABOL
Zimny pokój, zimne dłonie, czekam by wypuścić dym
Moje serce, moje oczy, mówią kto naprawdę zły
365 nocy, jak mieć czas by spełniać sny
Czemu zawsze każdy uśmiech musi nieść za sobą łzy
Chłodna bryza o poranku sprawi że zabraknie sił
Jutro wezmę chorobowe żeby nagrać mp3
Tylko to by pozostało jeśli chciałbym umrzeć dziś
Wiem że nigdy nie dam rady, musiałbym być jednym z nich
Ale nie jestem, nigdy nie będę, robisz te ruchy, a nigdy nie wejdziesz
Na moje miejsce, znajdź swoje miejsce, sprawiam ci ból i sprawia Mi to szczęście
Gdy jesteś smutny to połknij tabletkę, będę się śmiał kiedy padnie ci serce
Wracaj na lekcje, ja nigdzie nie wracam, i nigdy nie zechcę
Nowy hajs, stare wspomnienia
Zacząłem sam, prawie od zera
Jak możesz myśleć jutrem, gdy masz tu i teraz
Nigdy was nie rozumiem, a wyglądam na człowieka
Kolejny długi, przespany lot
W głębi duszy wiem że
Chciałbym znaleźć stały dom
Wdychać świeże powietrze x2