[Refren]
Pragnąłem bardzo, że roniłem łzy, by móc się napić
Wypiłem potok rzeki łez i wszedłem w nią, katharsis
Odradzali, bym nie wchodził do niej drugi raz, my
Odradzamy się tej wiosny, niech zakwitną kwiaty
[Zwrotka 1]
Zima zamroziła szkarłat, uwięziła go w mych żyłach
Bryła lodu je kaleczyła jak taflę wody płetwa rekina
I przebiła mi żyły od wewnątrz, że na żyłach została mi sznyta
Chęć do życia jak przebiśnieg zaczyna z tej rany wykwitać
Przyszła wiosna, lód się roztapia? Czy może jednak płacze on z zimna?
A czy na swoich polikach mam łzy? Nie! Cebula mi oczy spociła
Mam na to antyperspirant, biegam suchy dookoła ogniska
Rozpaliła go wasza głupota, od której sami odpalacie sobie znicz tam
Moja miłość, przyjaźń we flaku kiełbasy została wrzucona na grilla
Do syta żarliście wszystko, co miałem, z tupetem jak świnie z koryta
Macie gówno w jelitach, że na waszym miejscu, każdy by się z tym już udał do kibla
Nie chcecie się wysrać? Chcecie być pełni? Macie te brzuchy jak pełnia księżyca
Mam jeszcze dać gryza? Się wam odbija, że nawet meteoryt od was odbija
I ja też odbijam, nie jestem wami, lecz słońcem ode mnie się księżyc odbijał
Odbija wam palma, jedyne, co mogę, to zebrać kokosy i zrobić se drinka
I zbijać kokosy, jak pyknie mi płytka i wygrywać życie, bo wiosna jest dzisiaj
[Refren]
Pragnąłem bardzo, że roniłem łzy, by móc się napić
Wypiłem potok rzeki łez i wszedłem w nią, katharsis
Odradzali, bym nie wchodził do niej drugi raz, my
Odradzamy się tej wiosny, niech zakwitną kwiaty
[Zwrotka 2]
Za ciemną ścianą powiek nasza łąka śpi pod śniegiem
We śnie marzy już o wiośnie, by się z bieli odkryć wreszcie
I by ocieplenie zdjęło kołdrę puchu swoim promieniem
Szerzej otwórzmy swe oczy, spójrzmy na słońce na niebie
Moje zielone tęczówki przeszły przez fotosyntezę
Że dwutlenek węgla we mnie się przemienił w tym procesie
I jest tlenem oddawanym innym, tak samo jak szczęście
Oddychamy nim, bo tlen ten jest dla serca tym napędem
A więc pędzę, pamiętając, że to nie jest tylko mięsień
Ale miejsce, w którym miłość upatrzyła swe schronienie
Mam anatomiczną twierdzę, kraty kratki tej są z żeber
Możesz przebić ją oszczepem, wykraść to, co najcenniejsze
Wiele osób tak zrobiło! Kto? Dziewczyny, przyjaciele
Ci złodzieje mają czelność gadać o mnie brednie jeszcze?
Ale wezmę to na klatę i wyjmuję z niej oszczep ten
Którym rzuciliście we mnie, dziś nim sobie dłubię w zębie (hehehehe!)
[Refren]
Pragnąłem bardzo, że roniłem łzy, by móc się napić
Wypiłem potok rzeki łez i wszedłem w nią, katharsis
Odradzali, bym nie wchodził do niej drugi raz, my
Odradzamy się tej wiosny, niech zakwitną kwiaty
Pragnąłem bardzo, że roniłem łzy, by móc się napić
Wypiłem potok rzeki łez i wszedłem w nią, katharsis
Odradzali, bym nie wchodził do niej drugi raz, my
Odradzamy się tej wiosny, niech zakwitną kwiaty
[Outro]
Tej wiosny niech zakwitną kwiaty