[Zwrotka 1]
Patrzymy na siebie, się niewiele zmienia
Ciągle w koło szaroburo, beznadzieja, ja
Jadę zapłakany furą, nie zadzieraj
Modlę się do Tyraela, modlę się dopiero now
Ja sprzed roku teraz to jak niebo, ziemia
Ja sprzed roku, teraz jadę na zajęcia
Uczę się i staram nadal wydać legal
Teraz w studio piszę nowy hit, zaraz próbę mam
Nowy Empik, nowe CD Mięthy
Nowe cele zbierzmy, spełniamy jak łał
Te koncerty, doroślejsze teksty, VIP plakietki
Spadają ze ścian
To nie prestiż, chcemy by odeszli, Ci co psuli tej krwi
Chcieli tylko brać
Mamy setki porobionych zdjęć, by gdy będziemy smętni
Mieć się z czego (haha)
Wróciłem do studia, by dopisać zwrotkę
Wróciłem na blok i do ziomków
Wróciłem o trzeciej, po śmierci odpocznę
Teraz pełny gaz, mówią "odpuść"
Ale ja nie umiem już inaczej
Umiem lepiej, bo czuję bardziej
Że znalazłem ludzi, przy których łapię
Z życia najlepsze momenty, się nie chowamy do kątów
[Bridge]
I never take a day off
My number one policy is quality
I ain't just an average Joe
Way above the average flow
My life, my life, my life, my life
Couldn't get better
I ain't just an average Joe
Boy, my life is Most Dope
[Zwrotka 2]
Ja za takie życie mogę umrzeć
I jak znam życie, pewnie umrę
Kiedy nie śpię, to myślę o jutrze
Jakie ruchy mi powiększą budżet
Nie mam czasu kochać, dlatego one są smutne
Cieszą się tylko te, co są puste
Mijam się z byłą, pyta "co u mnie"
Nie wiem co mówić, dlatego mówię, że
Jak się zgadza flota, wtedy możemy popłynąć
Jaka szansa, że nas nie zawinął?
Wsiadam do fury, otwieram wino
Nie szukam zguby, szukamy imion
Które by nosiła druga połowa
To już chyba choroba
Spotykam się z damą znowu by więcej nie chorować
Ale ona nie chce żyć jak my, nie jest gotowa
Zresztą, kto by chciał prowadzić takie życie, jak nomad
To ma konsekwencje skarbie, widzę to po nas
Mamy swoje miejsce zawsze, tylko nie w domach
Wyjazdy nam ranem, powroty do wieczora
Następnego dnia tęsknimy za łóżkiem
Wybraliśmy takie życie
Ale w każdej sytuacji za minusem jakiś plus jest
Ja ich nawet nie policzę
Dłonie owinięte liściem złożone na mojej bluzce
Parę rzucamy w publikę
Ciężko harowali z nami przyjaciele na ten sukces
I to właśnie opijamy sobie w weekend
Sobie w weekend
I to opijamy w weekend
W ten weekend