[Zwrotka]
Wynoszą mnie na drzwiach
A myślałem, że wiozą mnie w lektyce
W Ameryce nawet nie śnili snów
O takim polskim celebrycie
Podpisałem pakt krwią
Złożyłem ofiarę i mogę potwierdzić
Piękny jest ten lot
Gdy duszę porzucić
Gdy ostatecznie się dałem potępić
Teraz widzę martwą Wisłę twarzy
Cały się lepię
I kapią aż ze mnie te opary prawdy
Nie dotykam ziemi
Ale zbrukany jak wszyscy wielcy
Boży pomazańcy
Rosnę coraz większy
Rzucam cień na baszty
Idę więc trwa festyn
To pewnie tylko odgłosy zabawy
Mam swój święty orszak
Na jego czele zabawiają klauni
Teraz słucham legend gwiazd
Gdy nagle milkną
I jakby do siebiе nerwowo szeptały
Zatrzymujemy się naglе
U Zielonej Bramy
Nie mogę przejść dalej
Obrosłem gigantów pomnikiem
Spoczywam najwyżej
Mam to czego chciałem
Widzę postać olbrzyma
Siada zmęczony na Wierzy Mariackiej
Widzi zniszczenia które zostawił
I potem patrzy wprost na mnie
Odrywa od podeszwy buta dziecko
I kładzie je delikatnie
Otwiera sakwę
I rzuca zabawki
Spadają jak kule armatnie
Wtem się zachwiałem
Konstrukcja trzeszczy
Jęk ten zwiastuje upadek
Tak jak poprzedni
Już doświadczałem
Byłem najwyżej i prawie widziałem
I miałem już schody budować dla innych
I wiem, że to dla was jest niezrozumiałe
Jak macie widzieć
Jak siebie depczecie
Na dole nawzajem
Podnieście mnie wyżej
Jeszcze na chwilę
Ja prawie naprawdę widziałem
Wściekły tłum rozbierać począł konstrukcję zajadle
I to nie śmierci się boję
W historii będę pobrzmiewać na stałe
Prawie tam byłem
Prawie sam zszedłem
I jak chleb rozdałem wam prawdę
Teraz czuję jak ta tłuszcza
Drze na mnie szaty zapamiętale
Bierzcie i jedzcie
Staję się waszym pokarmem
Stolem was written by SoDrumatic & Tony 2000.
Stolem was produced by SoDrumatic.