Ja to robię dobrze, jak emu po bitach pływam
Ty popatrz, Twoja nawijka jak jaja pingwina
I ja mogę Cię rozbełtać werbalnie, świeżo jak Tic-Tac
A Ty będziesz czerstwy jak świeży chleb w Czechach
Wołali na mnie Kaliber, Ty jesteś kolejnym youngiem
I przestań za dużo ćpać, lepiej se zaparz kawę
A Twój wydawca to przez Ciebie zwykły frajer
Że wydaje taki rap, jak topy - w spermie maczane
I możesz mówić co chcesz, tematy są otwarte
Tylko nie zgłodniej, bo nie stać nas na szamę
I znowu mów co chcesz, ja tylko przytaknę prawdzie
Twoje frele to szmaty, mojе dziołchy są szwarne
Piszę kolejne liniе, a Ty se wisisz na linie
Nie mam pomysłu na puncha, więc powiem tylko, że kisnę
Z twoich pomysłów na kolejne numery
Jak 69 czy 420, wszyscy to wiemy