Pogrzeb

Ty, Mamo, nie martw się nic, twój syn wrócił na dobre
Jeszcze będzie z tego kwit, już puszczam wici w Polskę
Wracam tam, gdzie grałem pierwszy koncert przed Ostrym
Miałem 33 wiosny, ale zapał mi nie ostygł
I ziomek mi się wysrał, a ja grałem jak Czajkowski
Bo jak słyszę bit z Technicsa, to ogrywam was jak Stockfish
Ja sklejam wersy w propsy, od legend tej gry i tych, co chcą styl na głośnik
Wczoraj wysłał ślady Włodek, dzisiaj dograłem się Szelce
Nikt nie myślał, by kłaść forsę, wszystko załatwił tu respect
Pchnąłem stertę tekstów w glebę, by odnaleźć drzwi do studia
Plułem bez kompleksów w eter, bo styl już gnił na płucach
Jestem Koko, typie, jestem przejebanym graczem
Całe życie pod prąd i jest przejebane raczej
Wszystko to jest zbroją, zanim rzucę majk na stryczek
Moim ludziom, moim wrogom to im cierpliwości życzę

Pasje chciał mi zabrać nałóg, smutni ludzie na tej wiosce
W trybach mam tu jeszcze smaru, to nie liczyłbym na pogrzeb

Po pierwsze nie dla braw, nie dla sławy, to dla ludzi
Pozdro fav, pozdro bary, pozdro siódmy
Pozdro cut, dla tych, co mają w prevkach pulpit
I chcą ze mną grać, jak im życie wrzeszczy stul pysk
Rap przynosi tylko koszty
Ale mrozi skórę, kurwa, jak wchodzi styl na głośnik
Klipy, okładki, trailery
Ze 3 albumy na rok, ja nie liczę na tantiemy
Puść to na blok, puść to na wall, to się znajdziemy może
Z kimś, kto nie nazwie się braggą, marnej ściemy o pindorze
Raperzy są jak z Bravo, chcieliby wyrwać stąd korzeń
Za cienkie rączki mają, póki to z ziomkami tworzę
I jest dobrze, dopóki się to płynie z serca nurtem
Jak ktoś przyszedł po forse, to proste, jebać kurwę
I wiszę tej kulturze trochę, wyrwała mi kielich
I może zrobię Mszanę, jakiej jeszcze nie widzieli

Pasje chciał mi zabrać nałóg, smutni ludzie na tej wiosce
W trybach mam tu jeszcze smaru, to nie liczyłbym na pogrzeb