[Cuty]
Come... Come... Come... Come on
Come... Come... Come... Come...
Come on... Come on, motherfuckers
[Zwrotka 1]
Rymów cała szkatuła, plus producent BRED BUA
Ciągle oddaje wokal, zwiększając swój pułap
Reprezentuję hip-hop, a nie zamulam
Po bombie bit serca jak [?] wrzuty na murach
I to nie dla radia, tylko odsłuch na ławkach
Brzmienie solidne, buja się nawet sąsiadka
Robię dla moich, a nie na pieniężny nakład
Jaki nie będę, zmuszałbyś, to na siłę sprawdzał
Po pierwsze od zawsze taki już mój standard, że:
Na samplu się rozpływam jak rozgrzany asfalt
Odpalam stilo, nie xero tylko własne
Odpierdol się ode mnie, do czasu mam tolerancję
Mózgu używam [?], choć nie raz po bandzie
Nie zwalniając tempa, bardziej podkręcając trakcję
Cóż do ciebie nie trafia, dobra halo Mayday
Tera przygotuj się, bo DJ wjeżdża na crossfader
[Cuty]
Come on, motherfuckers, come on
Come on, motherfuckers, come on
Get... Get the fuck out
Come on, motherfuckers, come on
Come on, motherfuckers, come on
Get... Get the fuck out
[Zwrotka 2]
I oryginalny jak zawsze, nie przez buchy po wiadrze
Siadaj nie twoja scena, jedynie możesz popatrzeć
I chuj z tym, że światem rządzi papier
Mogę być, gdzie chcę, wystarczy palec na mapie
Łapię co moje, nieskąpy mój charakter
Szydzisz z chudego zioma? Dawaj sprawdzę twój parter
Zostaję w [?], w dziesiątkę jak snajper
Bo wiedza jak Walter, meta i jego kamper
Prawdziwy harpagan, nie pizda na sezon
Mam tu paru ziomali, są ze mną i we mnie wierzą
Składam wątki jak lego, przez nieznane z flejwą
Osobisty urok, choć żaden ze mnie Playboy
Trafiłeś na gracza twardego, więc się nie przejmuj
Zjadam ciebie, twoich fumfli, mi to wszystko jedno
Kocham moich bliskich, dechę i na ścianie srebro
Szanuj swoją strefę komfortu, resztę pierdol