Patrz by Sweet Noise
Patrz by Sweet Noise

Patrz

Sweet Noise * Track #7 On Czas Ludzi Cienia

Patrz Lyrics

Jak kontrolować to co do mnie dociera
Wbija się we mnie, zmienia mnie
Zostawia trwały ślad?
Jak trzymać z daleka od siebie to
Wszystko co wykręca moje życie i myśli
Czuję się bezbronny, jak otwarta rana
Narażony na infekcje i zatrucia
Osaczają mnie informacje, hasła, prawdy
Zasady i świętości i tak boleśnie czuję
Że odstaję, że nie pasuję
To wszystko wiem tylko ja
Na zewnątrz, wciąż ten sam wpasowuję się
Doganiam, zmieniam całego siebie dla ciebie
Jestem zesztywniały ze strachu
Czuję, że pierwsze uderzenie
Które nadejdzie rozbije mnie na części
Jak porcelanowy dzban i żadna siła
Mnie nie pozbiera
Przyklejony uśmiech, nienaturalny krok
Fałszywe gesty - oni cały czas mnie obserwują
Oceniają i jednym słowem mogą
Zrobić ze mną wszystko
Bezsilność pojawia się najczęściej
Wiem, że mnie okradają
Wysysają moje soki, wykorzystują
Mała część chorego systemu -
Wymienialna w każdej chwili
Do zastąpienia przez nowy model
Posłuszny, oddany, przekupny i służalczy
Chcę wyrzucić z siebie to wszystko
Wszystko co wiem
Miliony niepotrzebnych pojęć i połączeń
Słów, które określiły i na zawsze ułożyły
Zablokowały myśli na wiele długich lat
Mój bunt jest świadomy i bolesny
Czuję go całym sobą
Rozdziera mnie na części -
To stan wojny i chaosu
To tworzenie siebie od nowa
Ucieczka i powrót, nienawiść i miłość
Kim jestem? Tak często czuję się
Nikim i wszystkim jednocześnie
Niewolnik w wirtualnych kajdanach -
Nie widzę ich, ale czuję
Zrywam, aby zaraz dać sobie zapiąć nowe
Dlaczego tak często źle o sobie myślę
Gardzę sobą i wstydzę się siebie
Wiecznie porównuję, analizuję, rozgryzam -
Pierdolone szaleństwo, kto to stworzył?
Kim są Ci, których nie widzę
Ci których oddech czuję na plecach
Szybko, szybciej - nie odwracaj się
Biegnij, patrz przed siebie, nie pytaj
Czerń, biel, czerwień, tysiące
Kolorów, imion i nazw
Czuję się wolny do momentu kiedy
Linia mojego życia natrafia na mur
Wtedy plączą się i ze strachu chowam
Się w sobie na wiele długich dni i nocy
Są ciągle takie miejsca, które znam tylko ja
Jestem naiwny, prosty, infantylny
I pierdolę to, że tak nie wypada
Że to nie na miejscu
Szukam naturalnego stanu
Wolność, chaos, niewiedza
I pustka i tylko nie patrz na mnie
Nigdy więcej w ten sposób

Jestem czymś co było, co jest i co będzie
Jestem jedyną rzeczą stałą
To czego chwytam się w chwilach
Ostatnich jest głęboko we mnie
Nigdy tego nie poznasz
Nie dotkniesz, nie ujarzmisz
To jest druga strona -
Niewielu tam przechodzi
Przyparci do muru jesteśmy niebezpieczni
Totalne szaleństwo, destrukcja
Niekontrolowany wybuch
Który rozrywa wszystko dookoła -
Niszczy każdy element systemu -
Nic nie buduje, nie tworzy
Jest jak wzburzona rzeka, której nikt
Nie zatrzyma, przepełniona upokorzeniem
Wstydem i goryczą wyrywa się ze starego koryta
Widziałem jak zalali ulice i drogi
Wszyscy płynęli w tym samym kierunku
Wszyscy chcieli jednego, za wszelką cenę
Uwolnić się od tego, który zabił ich matki
Ojców, siostry i braci, spalił
Ich ziemię, napluł na groby
Byli gotowi na wszystko
Krew, ogień i kamienie
Dzieci, kobiety, mężczyźni
Oszukani i doprowadzeni do
Ostateczności są razem
Przez krótką chwilę byłem z nimi
Zaciskałem pięści, krzyczałem
Dzisiaj patrzę z daleka
Wiem, że na gruzach tego co zniszczyli
Wyrośnie nowa bestia i tylko kwestią
Czasu jest to kiedy zacznie wysysać
Z nich soki, całe piękno i energię

Your Gateway to High-Quality MP3, FLAC and Lyrics
DownloadMP3FLAC.com