[Intro]
KND, Dead Codeine EP, 2013
Nie jestem w formie, ale nagrywam to, na trzeźwo
Mimo tego, że głód na kodeinę jest, kurwa, niesamowity i chyba muszę spierdalać na jakąś terapię
Ale najpierw to nagram
[Zwrotka 1]
Nie ma nikogo, nikogo, do kogo się odezwać
Ta pustka, puste autobusy, puste miejsca
Umieram, dosłownie, właściwie mnie już nie ma
Nie mam nic, nic, co można by pozbierać
Święta, nie święta, weekendy, nie weekendy
Zamknięty siedzę sam tu, nikomu niepotrzebny
Taki bezużyteczny, to wszystko mnie przytłacza
Praca? Jaka praca? Nie mam pracy, jaki awans?
Dla was poszedłem do tej pojebanej szkoły
Zaszkodziła mi, bo wiem, że będę bezrobotny
Dyplomy? Dyplom? Ja już nawet się nie łudzę
Bo ujebałem testy, egzaminy próbne
Mam to w dupie, kurwa, wiem, wiem, że jestem nikim
Słyszałeś to nieraz, wiem, że byłeś bity
Bezsilny, ślady sine, posiniaczone oczy
Chodziłeś na bulwary i myślałeś chuj wie o czym
O tym, żeby skoczyć, stawałeś na krawędzi
Dzielił cię dosłownie jebany krok od śmierci
Tabletki? To cud, że nie przedawkowałeś
Ćpałeś to, dzień w dzień się tym odurzałeś
Nie pomyślałeś o tym, że to mogło cię zabić?
Masz za nic swoje życie, ha, jesteś pojebany
Chodziłeś do psychiatry, diagnoza: jesteś chory
Niepogodzony z faktem, chcesz ze sobą skończyć
Jebane psychotropy, dla niej się chcesz wyleczyć
Dla niej rzuciłeś ćpanie, ale ona z nim niestety, albo stety
No kurwa, co z ciebie za mężczyzna?
Przez Fenactil nie staje ci, czujesz się jak pizda
Twoja była powiedziała ci, że jesteś słaby w łóżku
Uwierzyłeś, nie pamiętasz co raz było po południu?
Że ruchałeś ją, nie chciała, żebyś przestał, no a w skutku
Na autobus się spóźniła, bała się powiedzieć ojcu
Że jest u Ciebie w domu i że właśnie ją zruchałeś
Kochałeś ją, do siostry zawiózł ją twój dziadek
Załamałeś się po tym, jak ta szmata cię zdradziła
Zawładnęła twoim życiem ta jebana kodeina, ha
Anita i Łukasz wyciągają cię z bagna
Ale nadal potrzebne ci są leki i psychiatra
Psychiatrykiem znów grozi ci ten głupi skurwysyn
Nie zabijaj się, na Boga, masz jeszcze po co żyć
Musisz być twardy jak gówno po Tramalu
Nie załamuj się, zobacz, pokonałeś nałóg
Narkus, tak, tak ciebie nazywali
Wytykali cię palcami, ty żyletą swojej mamy
Skalpy ściągałeś im od głowy, aż do pasa
Kutasy ucinałeś, po czym zacząłeś je wkładać
Wsadzać dziwkom, wsadzać swoim byłym
Od waginy do odbytu ujebanej głowy szyi
Te skurwysyny, dziwki spekulują na mój temat
Ja zerżnę, poćwiartuję i wpierdolę cię do pieca
Lub do piekarnika, bo piec mam olejowy
Dziadek ma na węgiel, ale węgiel drogi
Twoje nogi, tułów, ręce nadadzą się na opał
Na rozpałkę twoje włosy a na bigos twoja głowa
A ja będę ją gotował, prawie jak Boczek z Kiepskich
Bigos na świńskim ryju? Mój będzie na kurewskim
Kreski wciągałem na komisa z anatomii
Na amfetaminie zaliczyłem, nie przespałem nocy
Jak będę ciebie robił, to ta wiedza mi się przyda
Nie wydawaj z siebie pisków, kiedy będę cię zapinać
Kiedy będę ci wciskać pod paznokcie pinezki
To nie chcij, żeby za bardzo się nakręcił
Wierz mi, skurwysynku lepiej stąd uciekaj
Bo przybije ci gwoździem kutasem do drzewa
Będę do ciebie strzelał z pistoletu na gwoździe
Na koniec wysmaruje twoją dupę miodem
Że głodne niedźwiedzie, niedożywione misie
Wyliżą cię, a potem wyruchają w tyłek
Ha, nekrofilia, zruchają cię i zjedzą
Mięso, KND daje je niedźwiedziom
Ciemność, szatan, ciemna strona mocy
Głosy w mojej głowie każą mi ze sobą skończyć
Modły, modlitwy, nic już nie pomaga
Czułem się, bo szatan tak mi właśnie kazał
Nienawidzę świata, masz mnie za wariata?
Zabije się zaraz i czy będziesz płakać?
Ja to psychopata, no bo choroba Bleulera
Nie doznałem szczęścia, nie chce więcej łez, ah
Dlaczego mnie skreślasz i się ze mnie śmiejesz?
Nie wiesz jak to boli, dla zdrowych jestem zerem
[Outro]
Gównem
Właśnie tak, wiesz, mam takie wrażenie, że
Wymyślili mnie ludzie ojczyzny, którzy są właśnie twórcami zera
I że dla wszystkich przez to jestem zerem
Bo kim ja jestem? No kim ja, kurwa, jestem? No co? Chcesz wiedzieć, kurwa?
No okej, to ja ci powiem, tylko od czego mam zacząć?
To może zacznę od tego, że zakochałem się w kobiecie, w której nie powinienem się zakochać
I naprawdę bardzo ją kocham i cierpię
I czuję się Werter, i zawdzięczam jej naprawdę bardzo wiele i jest dla mnie wszystkim
Ale ma chłopaka, z którym jest szczęśliwa
Życzę jej jak najlepiej, naprawdę
I co, kurwa, jeszcze? Nazywam się Konrad Grabowski i w maju skończę dwadzieścia jeden lat
Mieszkam w Nieszawie, byłem i chyba nadal jestem narkomanem
Jestem uzależniony od opioidów, od dwóch miesięcy nie biorę
Cały czas walczę, chodzę na terapię
Mam też, też ogromne problemy ze sobą, jestem chory, choruję
Mam, mam schizofrenię... Mam, kurwa, schizofrenię, słyszysz?
Tak, jestem schizofrenikiem i chuj ci do tego
Mam już dosyć tych wszystkich spekulacji na mój temat, plotek, legend i śmiechów za plecami
A mówię to wszystko publicznie, bo ta muzyka to jest dla mnie forma terapii
To jest moje życie, mój rap, moja sztuka i jestem, kurwa, artystą, rozumiesz?
To jest mój surrealizm i odpierdol się ode mnie
Dziękuję wszystkim, którzy mi pomogli, pomagają
Nie będę już wymieniać waszych imion, bo nie chcę żebyście byli kojarzeni z kimś takim jak ja
Choć dwa imiona już wymieniłem w kawałku, ale reasumując, to
Dziękuję czterem kobietom i dwóm mężczyznom
Dziękuję wam, naprawdę, kurwa, dziękuję
Dziękuję swoim fanom i pozdrawiam wszystkich swoich słuchaczy
Nigdy naprawdę się nie poddawajcie, nie bierzcie narkotyków, gońcie za marzeniami
Cieszcie się z małych rzeczy, żyjcie chwilą
Właśnie tak, Dead Codeine EP
Jeśli nie strzelę sobie w łeb ani nie wyskoczę z okna
To następna płyta będzie się nazywać „To ja przeciw sobie, wobec siebie”
Mam już nawet teksty, ale nie wiem czy dam radę to nagrać
Robię sobie teraz generalnie przerwę
Mój przyjaciel, Łukasz, PYZ
Rap gimnastyk, czekajcie na to, kurwa
Czekajcie też na nową płytę Mateusza, Ortodoksa
To jest Nieszawa, skurwysynu
To jest KND, ćpun i schizofrenik, eh
To wszystko jest popierdolone
Nie dam chyba rady
Dobra, to wszystko na dziś, skończyłem
A i idę teraz jeszcze zamordować parę kobiet jakie napotkam, bo w końcu jestem psychopatą i ćpunem, nie?
Jebać w ogóle takie stereotypy
To, że ktoś ma schizofrenię, nie oznacza, że zabija, kradnie i gwałci
No ale to jest Polska, to jest Nieszawa, to jest Toruń i właśnie taki tok myślenia ludzi
Ja jestem sobą i zawsze taki pozostanę
Jestem artystą
To jest mój rap, mój surrealizm
Dead Codeine EP, hahaha
Nie ma nikogo was written by Augustyn.
Augustyn released Nie ma nikogo on Wed Mar 27 2013.