Liczby nie liczą
Znaki nie znaczą
A dzień się kończy
Zanim się zaczął
Podmiot liryczny
Zastygły w pozie
,albo na sofie
,albo w kosmosie
Nie raj, a niebyt
Jego pochodna
Egzystencjalna!
Pustka ogromna!
Obłoków duszy
Blask nie odczynia
Ten świat na opak
Melankolija
Ironio wspomóż
Nie żałuj siły
I ot to w smutek
Przekuj go w rymy
Minęło, minie
I ta godzina
Ustąp, przepadnij
Melankolija
Melankolija
Melankolija!!!
Zegar siódmą wybija
Ustąp Melankolija
Zegar siódmą wybija
Ustąp Melankolija
Szumią nam skrzydła
Choć cień o cienia
Zegar nie nagli
W chmurze nie tyka
Wszystkie zagadki
Z dobrym finałem
Czar, druk nie znany
Noc i muzyka...
I są rozmowy
Takie ciekawe
Że nawet dłuższe
Niż nieskończoność
Szczyty zdobyte
Cele nazwane
Młodość jak wieczność
Wieczność jak młodość
Zegar siódmą wybija
Ustąp Melankolija
Zegar siódmą wybija
Ustąp Melankolija
Życie cię wciąga, (potem zapomni)
W tryby na niby, (czy to utracić)
U tutaj wierzą, (co się w młodości)
U wątpić będą, (na serio, rzekło)
A ty na szczytach, (to złamać żagle)
Kiedyś zdobytych, (gdy idzie burza)
A reszta potem, (chwala się tonąć)
To żart na serio, (myślą daremną)