jak kupić miłość

A ty zabierz moje sny, jakby jeszcze tu były
W mojej głowie nie ma nic, huśtawki serotoniny
W szkole zazwyczaj był lincz, kilku ziomów, obok kpiny
A ja byłem w tym jak mistrz, mamo, przeciez jestem silny

Czemu mnie widzisz tak, jakbym był bogiem
Jak patrzę w lustro mrużą mi się oczy
Oddalam wszystkie od siebie, prócz pociech
Przez co mamy długi i znów mogę zboczyć
Zawsze mówiłem najważniejsze love
A teraz myślę, jak mogę je kupić
Nie mamy siana, za to mamy mowę
A się coraz bardziej zamykam na ludzi
Nie wiem już jak się zasypia bez bucha
Czy byłbym w stanie się w ogóle obudzić
Czy w ogóle obudzić

Życie na co dzień nas rucha, to norma
Z tyłu głowy bucha, spróbuj mnie ostudzić
Spróbuj mnie ostudzić
I mogę napisać do byłej, że tęsknię
Ale jestem silny, już kocham inną
Mimo że mnie widać czasami na mieście
A głowę mam w fonie, a minę bezsilną
I mogę nazywać ich, kurwa, jak zechcę
Więc zamknij już pizdę, ty jebana pizdo
Mam duszę i serce, i ciągle chcę więcej
Się krztuszę powietrzem, ała, lepiej idź stąd

Bo tutaj za łatwo jest utonąć
Tu nie słychać wołania o pomoc
Jedyne krzyki w tym miejscu to ja
Jak mam zniknąć, za dużo tu liści i drzazg
Za dużo tu liści i drzazg

Może to nie drzazgi, suki proponują róże
Chyba tylko po to, żeby wbijać się pod skórę
Może przez te znaczki w końcu, kurwa, coś zrozumiem
Pokaż coś palcami, zrobię uśmiechniętą buzię
Jestem marionetką, wymyślony teatr zła
A ty jesteś moją bletką, nie myśl, że cię porwie wiatr
Wiem, jak mam nawijać, bro
I to kopie, jakbym miał podpięte dynamo
Mamy fobie, które, kurwa, piszą za nas to
W liczbie mnogiej to człowiek o siedmiu twarzach
Skończ tak na mnie patrzeć
Strasznie mnie dziś zastanawia, jak tu wytrzymujesz
Te oczy powiedzą ci prawdę
To ty powiedz, czy umiesz rozczytać z sumień
Musisz uciekać, tu budzą sie zmory
Białe jak feta i szare jak bloki
Bądź mi jak lekarz, mów, że jestem chory
Może uwierzę i zacznę coś robić
Wszystkie te winkle mi do zrozumienia dają, że Emek się nadal ich boi
Ale moi wymyśleni koledzy gadali, że przecież znikają po nocy
Jeśli mnie widzisz wśród nic, nie mów słowa
Nie byłbym w stanie zrobić ci krzywdy
Więc analogia prosta a złożona
Ta zmora to nie ja, nie jestem tak czysty
W chuj dobre wino, musimy je wypić
W chuj dobre kino, nie wiem, czy chciałem grać w nim
Się zestarzejmy tak młodo jak Ibisz
Lecąc do Rio, popatrzmy na gwiazdy
Wszystko boli mnie, a to jeszcze nie finish
Lubię, jak się na mnie patrzysz
Ale nie przestaniesz dziwić
Te oczy to [?], duże bomby i blanty
I po co miałbym to nawijać pod image

Idź stąd
Bo tutaj za łatwo jest utonąć
Idź stąd
Tu nie słychać wołania o pomoc
Szybko
Jedyne krzyki w tym miejscu to ja
Jak mam zniknąć, za dużo tu liści i drzazg