Guntalk

[Verse 1]
Na szyi noszę dwa łańcuchy
Kiedyś nie miałem na browar
A dzisiaj tak samo z problemami
W głowie zakuty
Gdzie podziała się ta wolność
Gdzie tamte czasy pogubiony w próżni
Razem kleiliśmy ollie
A dziś sam przemierzam osiedlowe skróty (ej)
Dope'y, bloki, domy
Tu sączy się co dzień klimat tłusty jak stek
Małolaty, foty, tanie piwa
I tuziny zdradzonych serc
Za brata przyjmę tu jebaną kulkę
Plastikowe torby polepione gównem
Pochowane w gaciach przed psami
Zabrały jak uzi stąd ziomali buch ten weź

[Verse 2]
Miasto w którym centrum [?] to nie guntalk
Gdzie dziewiątki na serduchu a nie pod paskiem, chociaż gramy tu guntalk
Pisze do mnie, że ma dosyć, kurwa samobójstwo to żadne lekarstwo
W nocy kiedy światła nawet pod napięciem na bulwarach miasteczka gasną

[descend]
Riltok
Guntalk
Dolce
Euro
Stare auto jadę bokiem pod komendą

[Verse 3]
Państwo zabiera małolatom wolność
Tu nie da się trzymać na trzeźwo
Betonowe płyty i szkolne posadzki
Sam nie wiem czy niebo czy piekło
Co jest? ziomek? Kiedyś się bałem
A dzisiaj się kurwa nie boję
Jak byłem gnojem chciałem na skurwieli
Nosić w magazynku naboje
Kurwa co za pojeb
Dzisiaj sam nie wiem czy lepiej czy gorzej
Tęsknię za dzieciństwem bo jedynie wtedy
Tutaj kurwa czułem się dobrze
A niby zrobiłem ten postęp