Lukasyno & Justyna Porzezińska
Lukasyno
Lukasyno & Marcin Lićwinko &
Lukasyno & Witek Muzyk Ulicy
Lukasyno & Justyna Porzezińska & Bilon
Lukasyno & Justyna Porzezińska
Lukasyno & Siwers
Lukasyno
Lukasyno
Lukasyno & Justyna Porzezińska
Lukasyno
Lukasyno & Peres & Justyna Porzezińska
Lukasyno
Lukasyno
Lukasyno & Egon & Kriso
Lukasyno &
Lukasyno & Witek Muzyk Ulicy & Marek Kubik
Lukasyno & SARA 5tka & Marcin Lićwinko
Lukasyno
[Zwrotka 1: Lukasyno]
Świeży umysł, matko znów o wschodzie piszę
Za dnia trudno mi usłyszeć bicie twego serca
Tyle lat nadstawiałaś swój policzek
Ale wszystko ma swój kres i zaczęłąś się odwdzięczać
Wciąż pamiętam jak wyglądał kiedyś ogród
Obcy przeszedł w butach i wydeptał ślady
Już nie ufasz, odkąd człowiek dał ci powód
Zabijając młodą sarnę tylko dla zabawy
Spalił las co nas karmił, był schronieniem
Wyrwał zdrowe drzewo razem z korzeniami
Zwolnij oddech, połóż swoją głowę na mchu
Poczuj tchnienie, setki dźwięków między nami
Chcę w harmoni z pulsem ziemi jechać konno
Szukać drogi we współczuciu, które nigdy nie ustanie
Jeśli obydwojgu nam przyświeca dobro
Wierzę, że znajdziemy sposób oraz jedno zdanie
Po za śmierć wykracza wiara wolnych ludzi
W świętym gaju nadal słyszę jak mi nucisz mamo
Wrócam jako jastrząb na natury łono
Choć patrzyłem jak płakałaś, wiem bolało
Każdy kwiat, który kwitnie, wzbudza we mnie myśli
Wrażliwości instynkt niech go nie zagłuszą
Ja syn marnotrawny opatrzę twe blizny
I odnajdę źródło wody nim nastanie susza
[Refren: Justyna Porzezińska]
Nikt nie da nam zbawienia deszcze zmyje żal , deszcz zmyje żal
Nadchodzi czas potępienia to powiew zmian, to powiem zmian
Nie będzie win odkupienia zbyt wiele ran, zbyt wiele ran
Wykrwawia się Matka Ziemia zostaniesz sam
[Zwrotka 2: Bilon]
To już cztery miliardy minęło
Wzięło, z chmury materii zlepiło się dzieło
Żywe jak ty, organizm żywy istota żywa nie żyję na niby
Zmieniam się w każdej sekundzie
Ewoluuję wyparło gdzieś próżnię
Jak człowiek ambitna lub człowiek jak Ziemia
Bo przecież tym samym jesteśmy bez chwili zwątpienia
Człowiek to gwiezdny pył który zasilać ma Matkę
Czy przyszedł tu po to by zabić?
Jak tak to skończymy marnie
Bo Ziemia jest bardzo surowa
I zawsze też bardzo bezwzględna
Wybucha sobie jak ma ciśnienie, a chroni żywiołów potęga
Człowiek to masochista kaleczy wciąż swoje ciało
Mało mu trzeba choć dużo chce nie patrzy czy będzie bolało
Naturalna wibracja to szesnaście i pół herca
Morderca ofiarą się stanie, bo ona tu zawsze zwycięża
Gaja was produced by Ayon (POL).