[Zwrotka]
Ej stop, nie mówcie o mnie tym tonem
Chciałbyś dyrygować mną jak Morricone
Trzymam się z dala, nie ma mnie pod telefonem
Nie wykręcisz mi numeru, niedostępny abonent
Ej stop, zaraz, flow liczę w hektarach
Z obliczeń mi wynika że za mało się starasz
Ja na swoich beatach błyszczę, mów mi Don Karat
Twoja płyta stypa, ty zielony jak szparag
Kiedy byłem mały Fifty był dla mnie ikoną
Tony M, Banks byli katowani co noc
To było na długo nim skumałem co to mono
I że życie bywa słodkie, ale płacisz za to słono
Wszystko miało kolor z goła inny niż ten dzisiaj
Inne były plany, bo nie znałem życia z bliska
Wstyd się było przyznać, bo zmieniała mi się wizja
Dziś jestem tego pewien, nie spróbuję to nie wygram
Latam dziś jak Avatar
Czuję nie z tego świata się jakby nastąpił jakiś fuck up
A ja w kieszеni mam asa, nie buduję sobie fasad
DMy od dawna mi dostarcza tylko NASA
Skumany z kosmitą wyprzedzamy z palcеm w nosie
Żebyś zawsze się spodziewać mógł 808%
Wiele gór dziś przeniosę
Dobry mood, bardzo proszę
No bo żeby wypaść blado musiałbym być albinosem
Ej stop, oni chcą popylać w duragach
Poczekaj jeszcze chwilę, bo się zakopali w [dragach?]
Ja w to nie wnikam, mam skalibrowany radar
Chcesz mnie dogonić, moje kroki, twój szpagat
Ej stop, ciągle tylko bragga, bragga, bragga
Wiem ile zarobili i na co będą wydawać
Zobaczyłem jak człowieka psuje sława
Tego kim jesteś nie ukryje łańcuch ani krawat (nie, nie, nie)
I nie pomaga, że masz curated posty
Skoro [każdy?] zmyślony jak Bloo z domu Pani Foster, ha
Żałosne, wszyscy te same owce
Bo nie ważne, czy grasz, czy tylko bulisz za koncert
Ja-ja, ja się nie jaram czym ty się parasz, i wara
Nie ma podjazdu, to nie mój garaż, nara
Wszyscy tu jarają grama, na story bum, korek szampan jak Sanah
Tu tylko dym cali weed, marihuana