[Zwrotka 1: Emil G]
Ja nie łapię dziwnych faz ze ktoś mnie kontroluje
Taki z niego as to skurwysyn jest przechujem
Sam tego nie umiem tracę głowę i kontrolę
Po melanżu mi odbiera wzrok słuch i mowę
Masz mgłę przed oczami ja mam dosyć tego
Masz tu 154 leć ścinaj drzewo
Nie muszę udać politykom nie muszę ich słuchać
Ufam typom których nie przechytrzy nawet kostucha
Emil guz spliff club nie szukaj więcej koneksji
Czuję luz robię rap chcę przemycić kilka treści
Kiedyś ojciec z pgru dostał kawalerkę w bloku
Szedł do celu kiedy jego kumple dali sobie spokój
Dobre życie dzieciom dał przypłaci to zdrowiem
Oni po pięćdziesiąt lat kładą cegły na budowie
Narzekają dużo piją dzieci się marnują szkoda
Ja to walę stoję z piłą gdy pod nogi leci kłoda
[Refren: Kuba Knap] (x2)
To jest kurwa straszne, nie patrzę na ten syf
Więc odbijam flaszkę, ha i tak ma być
I mam chuj, chuj na to wyłożone
Bo mój, mój rap topi beton ziomek
[Zwrotka 2: Kuba Knap]
To stara śpiewka że każdy się tu tylko stara przetrwać
Patrz kto doradza na osiedlach
Dla wielu lepszy jest świat według kiepskich, nie?
Co do reszty kto wykłada na nich cash, Ty wiesz?
Wbetonowani w fotel z pilotem głodki plotek
Mądrości nauczeni od idiotek z seriali
Twierdzą że znają życie kochani
To mit który łatwo daje mi się obalić
Mimo tego wiem że biję głową w mur jak debil
Bo oni są tak nisko że nie mogą się nawet sturlać
Ja swój głaz ciągle pcham jak syzyf po lodzie
A jedyne co z tego mam to kac i syfy na brodzie
Ale sukces u mnie to kwestia czasu nie farta
Jak przestanę pisać najszybciej odczuje to tartak
A wy zabetonowani polecam granit
Liczy się elegancja większość z was jest i tak martwa czaisz
[Refren: Kuba Knap] (x2)
[Zwrotka 3: M.A.D.A]
Wiedza to rzecz nabyta nie pytaj jak skończę
Interesuje mnie co czytasz możesz być fanem wyborczem
Na przykład, a to przypał jak szympans
Robisz dobrą minę do gry w której jesteś kontrolowany w Polsce
Pracę popijasz browcem lądujesz na kolskiej
Stary facet co na manowce zszedł przez beton
Co chcę pokazać to że to nie to
Co chcę powtarzać przez resztę kartek z kalendarza
Niezależnie od pogody topię betonowe schody
Idę po kaskadach życia jak po prostej
Dowody na to że można mnożę co dnia
Powody by znów cię pognać mnożysz co dnia Ty
Nieświadomy bo wybory pozostawiasz im a
Tutaj podaż nakręcą popyt Ü
Pozostaje klin rano znów to samo kurwa
I nie chcesz żyć bo znów to samo od jutra
[Refren: Kuba Knap] (x2)
[Zwrotka 4: Emil G]
Zrobiłem kilka płyt na kartkach te wersy to kicz
Każda następne na pętlach ma być greatest hits
Powalać bloki niszczyć osiedla topić beton
Niby się opieprzam a wciąż czekam na brudne serca i detox
Szukając promieni słońca kluczę między blokami
Ciepły grunt pod nogami założyłem super stary
Babki biegną zająć miejsca w busie szpitalu klinice
Wnuki przed monitorami tyją giną w wielkiej płycie
Gdzie formalnie kapitalizm mentalnie kołchoz
Z odsłonięta piersią mnie też prowadzi wolność
Mój rap wyrywa zęby krat murom
Robi okno na świat jak go daję tłumom
A rodakom przemyślenia czasem kwaśne jak ocet
Bo mam dość myślenia że się żyje na 40 procent
Gierek zamknął ich w betonie zostawił samopas
W strzeżonych osiedlach zjednoczona europa