Miałem 19 lat i wiedziałem po co żyć
Teraz myślę tylko o tym żeby uciec, nawet jeśli nie będę miał dokąd iść
Przestałem się łudzić, że tu kiedyś wrócę, taki plan to zawsze więcej niż nic
Znowu sam w ostatnim autobusie, myślę czy warto zanurzać się w ten syf
Dopijając tanie i wygazowane piwa z puszek, nie czekam aż nadejdą lepsze dni
Czarne niebo chmurami zasnute, lodowate styczeń 2003
Skute lodem miasto i zatrute, nigdy nie lubiłem się rozstawać z nim
I już dawno zrozumiałem że nie muszę, mimo że nie trzyma mnie tutaj już nic
Ani mleko, ani miód, ani Ty
Sam powiedz czy 17 pięter aż tak może zmienić perspektywę spostrzegania świata jak w '84
Wróg na Twojej ziemi obserwuje Twoje poczynania, sam może strzelić gdy chcesz, może to jedynie zły sen który minie wraz z jedną decyzją
Czy nie w tym rzecz, by za wszelką cenę zniknąć choć na chwilę z tych miejsc
Powiedz tylko, idziesz czy nie? [x8] (czy nie?)
6 rano na przystanku
9 stów, pełen etat i podejrzliwy wzrok pracodawców
Skurwysyny widzą w nas jedynie kłamców
Zawsze możesz wrócić do tych co nie palą blantów
Do tych co nie znajdują tu szans już
Do tych co wbijają w serca matkom harpun
Ilu obok krąży po omacku?
Ilu Twoim ludziom diabeł życie zdążył zatruć?
Chuj z nimi, pokrążymy po osiedlu
Typ ogarnął furę, mówi wieczór zarezerwuj
Wziąłem z domu coś lepszego od świeżych holendrów
I jest balet,u tej dobrej dupy z nowych mediów
Schodzę, zapadam się na tylnim siedzeniu w jego starych Renault
Obok mnie dwóch innych pasażerów
Jego znam z wykładów, z drugim paliłem w liceum
Nawet nie zapiąłem pasów, jakbym przeczuł co ma na celu
Jakbym przeczuł co ma na celu jego wyraz twarzy zdradza wszystko, sam gadać nie mógł, pytam: 'co, znalazłeś panaceum?'
I wyszedłem zamykając drzwi, sajonara cwelu