[Verse 1]
Ja, gagatek wsadzony w armatę
Wystrzelony, polecę hen z tematem
Zapraszam zatem, zasiądź i słuch wytęż:
Pewien zuch bardzo chciał nagrać płytę
O czym by też mógł na niej nawinąć
Zastanawiał się, a czas nieubłagalnie płynął
W końcu przyjął, że warto coś głosić
Przypominać, że w życiu są wartości
Cenniejsze niż pościg za kiełbasą na kiju
I zaczął namawiać ludzi do dobrych czynów
Mówili - Synu, - mu - weź nie pouczaj
Ja wszystko wiem, nie zamierzam nikogo słuchać
Cóż to za dusza z zamkniętym słuchem
Podobno takie dusze sprzedają się super hurtem
On jednak kurcze nie dawał za wygraną
Namawiał do bycia wporzo jak jakiś anioł
Aż w końcu stanął przed nim taki Goliat
Spojrzał i powiedział groźnie: - Morda
A on chojrak jak ten biblijny Dawid
Łagodnie groźnego typa pobłogosławił
A tamten zadrwił z mina szyderczą i pewną
Podszedł i spuścił ancymonowi wpierdol
[Hook] x4
Tam gdzie Dawid tam vis-à-vis Goliat
Jeden z nich krzyknie dziś victoria
[Verse 2]
Każdy napotyka swego Goliata
Jak chopy co walczą z nim pod sklepem przez lata
W przeróżnych szatach zaraza się buja
Olbrzym jak Pantagruel i Gargantua
Życie zatruwane jest przeciwnością losu
Padnie, a w duszy zakwitnie kwiat lotosu
Oto monstrum mącące w egzystencji
Ty chwyć procę i wybij mu zęby
Rwij dęby, by wykurzyć demona
Góry powalaj, ażeby gamoń skonał
A duszo uwolniona tańcz na jego grobie
Danse macabre w zwycięstwa radosnym tonie
Zaklaszczą dłonie, w sercu ogień buchnie
Niegodziwość spłonie w nim, a gniew uśnie
Słyszę: Wpuść mnie jestem głosem rozumu
Za mną zapraszam, pierdol głosy tłumu
[Hook] x4