[Intro]
Skończ pierdolić kurwa!
No, tak, brra
Ojebałem grzyby, kurwa, grzyby!
[Refren]
Ziemia jest płaska jak liść na twoją mordę
A ta ayahuasca nie sprawi, że zniknie twój problem
To życie to jest zły trip, zły trip
To życie to jest zły trip, zły trip
Co cię obchodzi, do kogo i czy się modlę
Czy medytuję albo zaciągnąłem anakondę
To życie to jest zły trip, zły trip
Nie mów, że znasz odpowiedź, każdy ma swoją drogę
[Zwrotka 1]
Znowu świeciło słońce i padał deszcz
A ja się czuję jak jebany śmieć
Ale zagryzam wargi i idę dalej
Bo to życie nie jest tęczowe ani czarno-białe
To, co sobie zwizualizowałem stało się koszmarem
Po chuj ci buddyzm, jak jesteś tu za karę
Osiągnąłeś nirwanę absurdu i farmazonu
Zamiast do ciebie po poradę, wolałbym do scjentologów
Lecę jak Annunaki, na tracki tu kładę stacki
I zwiedzam sobie Matrix, koduję life hacki
Jest tyle wersji prawdy, ile unikalnych żyć
Ty obyś wkręcił sobie tutaj pozytywny film
[Refren]
Ziemia jest płaska jak liść na twoją mordę
A ta ayahuasca nie sprawi, że zniknie twój problem
To życie to jest zły trip, zły trip
To życie to jest zły trip, zły trip
Co cię obchodzi do kogo i czy się modlę
Czy medytuję albo zaciągnąłem anakondę
To życie to jest zły trip, zły trip
Nie mów, że znasz odpowiedź, każdy ma swoją drogę
[Zwrotka 2]
Mówią ci o śmierci w stu procentach pewni
Że nie ma nic, albo piekło, albo ze sto dziewic
I nie ma takiej opcji, że się chociaż trochę mylą
Wiedzą, jak to jest, w końcu sami już nie żyją
Ja się nie wczuwam, bo nieraz przypaliłem głupa
A to była bzdura, zabulgotałem się jak bluba
Ale jest, jak jest, robię swoje
Progres daje mi pogodę ducha
Działaniami swoje nerwy koję
Zdrowy rozsądek, a nie lewa czy prawa
Nie masz prawa mi wpierdalać swoich prawidełek, taka prawda
Jedyny sens życia to odpowiedzialność
Dlatego trzeba brać ją, i tyle