Zabij mnie

[Zwrotka 1]
Jak tak sobie myślę wstecz o życiu to się w sumie cieszę
Ze tak wczesnie doswiadczylem bólu, porażek i łez
One zagnieżdżone we mnie utwardzaja w przekonaniu
Że jak noga sie powinie to wyrzuce z siebie smiech
Pogubiony ciut za wcześnie utonąłem w morzu alko
To jest kurwa chichot losu no bo w sumie tata też
Lekarz dał mi ultimatum jak mam z tego sie wyleczyć
Albo dalej pale mosty lub przestaje palic jazz
Ciągnie mnie do UK bo mi ta pogoda jakos współgra
Z moim stanem nie mów proszę ze chodzi o funty
Bieda to jest stan umysłu mijam takich co pół kroku
Przez nich nie mam o czym pisać bo się umiem tylko wkurwić
Kolejny hotel rzucam ręcznik na podłogę szukam miejsca co je wreszcie nazwę domem
A powoli mi wychodzi to bo czuje tylko wsparcie jeszcze trochę
Minie zanim powiem ze zasypiam ze spokojem
Marze żeby uciec stąd tak by nikt nie zauważył
Marze żeby spalić lont, co mnie kurwa zmiecie z planszy
Może krzyczę że mam dość bo brakuje wyobraźni
No powinienem rzucić to i to jest ten ostatni krzyk
Krzyk, ze chce się życiem jarać bardzo
Jak na zwale gdy pijany ściągam wiadro
Jebany balans miedzy paniką a nową maską
Śmieszny taniec rozchwiania ze stabilizacją

[Outro]
Może chciałbym się zaszyć gdzieś
Najlepiej zabij mnie
Może chciałbym się zaszyć gdzieś
Najlepiej zabij mnie