[Intro]
Ta voix, tes yeux...
Tes mains, tes lèvres...
Nos silences, nos paroles...
[Refren]
Nie mam refrenu i nie mam pomysłu
Jak się w końcu przemóc by nie brać życia w cudzysłów?
Nie pytać się czemu i nie lać znowu po pysku
Nie psuć sobie tlenu i nie mówić ci idź już (nie mówić ci idź już)
Nie mam refrenu i nie mam pomysłu
Jak się w końcu przemóc by nie brać życia w cudzysłów?
Nie pytać się czemu i nie lać znowu po pysku
Nie psuć sobie tlenu i nie mówić ci idź już (nie mówić ci idź już)
[Zwrotka 1]
Mam kurwa tego serdecznie dosyć
Pierdolony chaos śpiewa mi w bani na dwa głosy
Mogę cię tym zranić, możеsz mnie tym zranić mogę prosić potem
Byś mnie nazwała tеn ostatni raz kotek
Bo jak nie będę twój to chyba nie chce być już niczyj
Rozumiesz moje słowa wszędzie wokół tępe cipy
Prawda jest groteskowa bujdy układają całość
Patrzę na siebie i myślę kurwa co się z tobą stało?
Ogarnia mnie żałość, mogłem zrobić tak dużo a zrobiłem tak mało
Rozpierdalam szanse jak przeciwników Kasparow
Niech mnie całuje w dupę świat, się przykryję kotarą
Jak będę senny powiem mu swoim głosem dobranoc
Nie wierzę w żaden werdykt wierzę, że nas okłamano (ey)
Wierzę, że nas okłamano kiedy widzę dziury w prawdzie wszystko się układa w całość
[Refren]
Nie mam refrenu i nie mam pomysłu
Jak się w końcu przemóc by nie brać życia w cudzysłów?
Nie pytać się czemu i nie lać znowu po pysku
Nie psuć sobie tlenu i nie mówić ci idź już (nie mówić ci idź już)
Nie mam refrenu i nie mam pomysłu
Jak się w końcu przemóc by nie brać życia w cudzysłów?
Nie pytać się czemu i nie lać znowu po pysku
Nie psuć sobie tlenu i nie mówić ci idź już (nie mówić ci idź już)