[Zwrotka 1]
Ten smród nie zwiastował żadnych zmian, od kiedy
Przylepił brud do ścian, kazał Pan pilnować gleby
Kram stanął pod karczmą, gdzie lud co kradnie z biedy
Tylko karać! Patrz no! Przykładnie wieszać na dęby
Przyjechał znachor z eliksirem z trutnia na zęby
Na dworze oddadzą za to sukna w kolorze lawendy
Tato padł na zator, na soborze mówili którędy
Iść, a katom w imię boże czynić czyn nikczemny, gryźć
Górują knieje, szczyty w słońcu jak groty
Nie zaszczyty, ten zaszczuty wygnany do groty
Córy brali za mura, z dwora smakowali pierwsi
Uda, piersi, dobra pora na woja, widły, no choć pięści
Nikt nie weselim - Jan z Brzezia, Spytko z Melsztyna
Świt świń odurza realizmem rozdętym jak dynia
Wtedy zjawił duch z pierwym lata dotykiem
Sam, widzieli dwóch, chciał mówić z namiestnikiem
[Refren]
Każdy wiek ma swojego wędrowca
Co przemierza głusz i w szerz i wzdłuż
Zawsze wychodzi z nocy, ale idzie w stronę słońca
Toń już w studni dusz
Każdy wiek ma swojego wędrowca
Każdy wiek ma swojego wędrowca
Każdy wiek ma swojego wędrowca
Wychodzi z nocy, ale idzie w stronę słońca
Każdy wiek ma swojego wędrowca
Każdy wiek ma swojego wędrowca
Każdy wiek ma swojego wędrowca
Wychodzi z nocy, ale idzie w stronę słońca
[Zwrotka 2]
Spoczął w karczmie, świecom rozwiało czupryny
Wpadł wiatr nieco, znacznie, w zamku szykowano dyby
To się nagli zacznie, groch nie zniszczy machiny
Ale proch mają Chiny, jemu nie siła daje siły
Mięsiwa donosiły nie chowając prawie
Wędrowiec spoglądając, był swojski niczym zając w trawie
Wzrok w kapturze jakby wytopiony w lawie
Zatrzymał na murze, do połowy uchylonej bramie
Wkroczyły woje, z pogardą trącając karczmarza
Pytając - gdzie zając zalanego w sztos łgarza
Zwinął zwoje, szeptali - instruktarza
Podał dłoń tej zgrai bez sumienia - chór powtarza
Opuścili ostrza, wypełnił blask jak nigdy
Była droga prostsza, przez wrzask, przez krzywdy
Bądź nowego dniu, za szczura prezencję
Mieli go ściąć na pniu, idą do króla audiencję
[Refren]
Każdy wiek ma swojego wędrowca
Co przemierza głusz i w szerz i wzdłuż
Zawsze wychodzi z nocy, ale idzie w stronę słońca
Toń już w studni dusz
Każdy wiek ma swojego wędrowca
Każdy wiek ma swojego wędrowca
Każdy wiek ma swojego wędrowca
Wychodzi z nocy, ale idzie w stronę słońca
Każdy wiek ma swojego wędrowca
Każdy wiek ma swojego wędrowca
Każdy wiek ma swojego wędrowca
Wychodzi z nocy, ale idzie w stronę słońca
[Zwrotka 3]
Majaczyły wierze, mgła mdła, ślepe psisko przy drodze
Sama śmierć szła, prowadząc na zamczysko w przestrodze
Kobiety bez łez przy sobie spoglądały na jeźdźca z pól
Swojego nie myślały jak nakazał król
Nie zawróciło go skomlane - Stój! Za nic
Zbliżali do murów, które chciały go strawić
Jego umysł nie znał granic
Nie znał przywiązania, strachu przed stratą - z murów słychać - spalić!
Żaden płomień nie płonie, żadne dłonie przy koronie nie ruszą
W całej obronie, widać już konie pod gruszą
Łańcuchy dyszą, opuszczają most przez fosę wprost
Do gardła bestii, ostatnią rosę przyniósł drozd
Czuć nie pomoc, nie miłość i nie czucie
Same nie, na ilość, na zawiłość, zło w skrócie
Czuć strach, lęk, nie wdzięk i blask w ulu
Jest cicho, czuć wrzask, witaj królu
Wędrowiec was written by Mroku.
Wędrowiec was produced by InsaneBeatz.