[Verse 1: Bonifacy]
Dziś zostaliśmy ojcami kontrowersji
I wręczamy Ci bilet na bal wszystkich świętych
To moje podziemie, bo gdy rośnie wkurwienie
Ja wychodzę przed szereg i zbijam piątkę z rockmanem!
Daję Ci ten banger, a ty jak to robisz, chłopcze?
Zjadam Cię, bo jesteś łakowym kąskiem
Zenitu dosięga u nas poziom ironii
Bo dzisiaj to Gnat typie połamie Ci kości
A ty żebyś kminił jak jest być w moich butach
Musiałbym się z tym przebić jak bok Chrystusa
Więc oddaj mi szacunek i nie wkurwiaj mnie już
Albo spadaj jak Pezet najlepiej w dół jak Zeus
Omijam zakręty, wydobywam puenty
Sprzyja mi dzisiaj werdykt, czaisz?
Będą za chwilę nas tępić a my w kadrze obiektywu
Tworzymy kadrę obiektywnie najlepszych synu
Już obraliśmy azymut!
[Chorus: Gnat]
Gramy w to na stówę
Więc oddaj nam szacunek
Stawiamy całą pulę
Na jedną z kart
Gramy w to na stówę
Więc oddaj nam szacunek
Stoimy ponad tłumem
I przecieramy szlak!
[Verse 2: Bonifacy]
Chodliwy towar jest wszędzie, zmienia się tylko miejsce
W pierdlu mają fajki, w rapie lajki na fejsie
Tanie łaki robią przymiarki na wejście
Ale to my znamy zakamarki tej walki tekstem
Bądźmy zobowiązani dotrzeć do barykady
Słabi nie dadzą rady, bo wszyscy są tacy sami
Ja wchodzę na bit, rzucam kilka linijek
Żebyście mieli objawienie w rapie jak w Fatimie
Ej, gramy ten rap, te dźwięki miasta
Wiesz mamy ten vibe, niewdzięczny lifestyle
Te łaki bez szans chcieliby aplauz
Dlatego żenili kit, to ich jedyna szansa
Jestem chamski jak nigdy wcześniej, wierz mi
Bezpretensjonalny, choć mam wiele pretensji
Połowy MC's nawet nie wymienię z ksywy
Chcą być prawdziwą gwiazdą, ale raperem na niby
Chcą być prawdziwą gwiazdą, ale raperem na niby, ej...
[Chorus: Gnat]...