[Refren]
Nie wypowiadam zbędnych słów kiedy padamy znów
Bo gdy układasz się do snu, zaczynam kłamać
Nie wypowiadam zbędnych słów kiedy padamy znów
Bo gdy układasz się do snu, zaczynam kłamać
Nie wypowiadam zbędnych słów kiedy padamy znów
Bo gdy układasz się do snu, zaczynam kłamać
Nie wypowiadam zbędnych słów kiedy padamy znów
Bo gdy układasz się do snu, zaczynam kłamać
[Zwrotka 1]
Płynę pijany przez miasto, yeah
Przez to dziś nie mogę zasnąć, yeah
Chcę byle jaką i każdą, yeah
Jeśli przyjedzie z samarką, yeah
Ciągle prześladuje światło mnie
Sekundy pędzą jak na złość
Smutne litery przed spacją
Radzą mi żebym już zapadł w sen, yeah
Po tych ulicach ciągle goni świt
Chowam się w cieniu melin, bo parszywy ze mnie typ jest
W końcu zapukam do jej drzwi, bo nie potrafię w to uwierzyć, że to był ostatni gwizdek
[Bridge]
Na bani odlot mam, przez to nie tuptam w endomondo
Tu tupot małych stóp zawsze stąpa za melodią
Tu pod nosem stuff, później ślinę mamy gorzką
Poddani nowym bodźcom przez romanse z samotnością
W bani odlot mam, przez to nie tuptam w endomondo
Tu tupot małych stóp zawsze stąpa za melodią
Tu pod nosem stuff, później ślinę mamy gorzką
Poddani nowym bodźcom przez romanse z samotnością
[Refren]
Nie wypowiadam zbędnych słów kiedy padamy znów
Bo gdy układasz się do snu, zaczynam kłamać
Nie wypowiadam zbędnych słów kiedy padamy znów
Bo gdy układasz się do snu, zaczynam kłamać
Nie wypowiadam zbędnych słów kiedy padamy znów
Bo gdy układasz się do snu, zaczynam kłamać
Nie wypowiadam zbędnych słów kiedy padamy znów
Bo gdy układasz się do snu, zaczynam kłamać
[Zwrotka 2]
Szukasz atencji, a sam nie umiesz się określić
Czy jesteś pierwszy lepszy leszczyk z kolejnej loterii
Twoja lady lubi perły, a ty chcesz koić nerwy
A więc dajesz jej kolejny plan, weźmy stąd wyjedźmy jeszcze dziś
Przez nią przemawia język ciała, chce mnie zjeść, yeah
Znów jest wulgarna i pijana, kocha pić, yeah
Melanże kończy na kolanach, ona by chciała drania, a ma w zamian tylko kolejnego z nich
Pękają mury kiedy pękają grudy
Przez pociąg do wódy potrafię się znieczulić, yeah
Awers do ludzi codziennie rano studzi
Zapał żeby w końcu przestać szarpać struny
Przestałem w końcu brzydko kłamać, bo to wstyd (wstyd)
Przez to każdy chce się układać, robić kwit (kwit)
Możecie wszyscy wypierdalać, wykończę się do rana
Bo naspawam się najgorszym z moich dni