Życie to balet od kiedy my tany tany ze składem
Ma wad i zalet to pare, ty weź idź targaj pojarę
Jak ci nie pasi bo tacy to mnie wkurwiają najbardziej
Mul pizdę se dalej, ja chcę czuć życie stale
Braki na papierze odbijam sobie nawijką
Magister bycia sobą, nie strzyzony pod linijką
Pierdolony King Kong, wsród tych lemurów
Każdy jeden przerysowany mówcie mi królu
Ni chuja, mam styl co buja sweet neighteens
Kumasz? młody big l, klasyk jak dzięwiećdziesiątki Nike
Bliżej chodnika niż one u was to pewniak
Wy zamiast je nosić trzymacie kurwa w pudełkach
Spoko, to jak pójść na hotel z foką
Zamiast mieć huć i kłuć to zanudzasz filozofią
Bzdura, akurat tu mam uraz bo bura suka
Rura zwykła dzis koło chuja se lata innym
Życie to balet od kiedy my tany tany ze składem
Wszystko dobrze ziomek
Trzezwe czy pijane kroki musza iść dalej
Wszystko dobrze ziomek
Chodnik to nasz parkiet, nie polerowany lakier
Wszystko dobrze ziomek
Robimy sobie papier, szmal, kwit, pęge, papę
Wszystko dobrze ziomek
Życie to balet od kiedy my tany tany ze skladem
Niekonwencjonalny krok, dla ciebie złe stóp stawianie
Znam miarę, nie stawiam baniek na plecach innych
Ogarniesz? chodzi o szmalec nie podstawy medycyny
Więc bawię sie dalej i czesto przekraczam skale
Richtera gdy wieje, celsjusza gdy jest jarane
Zwykłe życie nie pierdole pod pobuliczke o fejme
Się żyje i nie kryje swych słabosci pozdro KęKę
Zamiast majka czesto trzymam dziś butelkę
Wypije, kładę, kręcę - daj buziak dziewczę, hehe
Znasz to pewnie, jak to jebnie
Dwadzieścia lat do tyłu, a do przodu jeszcze prędzej
Każdy będzie Tatą, a jak watachą taką
Zbierze sie wspominać, to czuć jak zajawka wraca
I jak pachnie farbą, jak żebra łamie bit
Jak wódeczka wchodzi, bedzie tak samo jak dziś