Grzegorz Turnau
Grzegorz Turnau
Grzegorz Turnau
Grzegorz Turnau
Grzegorz Turnau
Grzegorz Turnau
Grzegorz Turnau
Grzegorz Turnau
Grzegorz Turnau
Grzegorz Turnau
Grzegorz Turnau
Grzegorz Turnau
Grzegorz Turnau
Gdy w czasie słoty
Wicher i grzmoty
Słońce nie świeci
Deszcz jakby z rynny
To w domu dzieci
Siedzieć powinny
Lecz Grześ inaczej
Tę rzecz tłumaczy
Mamy nie pyta
Parasol chwyta
I w deszcz po dworze
Zmyka jak może
A wiatr powiewa
Aż zgina drzewa
W parasol dyma
Grześ mocno trzyma
Więc go do góry
Niesie pod chmury
Grześ z parasolem
Leci nad polem
Już o obłoki
Zbił sobie boki
Czapka rogata
Nad nim ulata
Już ich wysoko
Nie dojrzy oko
Grześ w górze znika
Nie ma psotnika
Nazajutrz rano
Wszędzie szukano
Trudno rzec śmiało
Co się z nim stało
Bo kara Boża
Tam gdzie swawola
Nie ma Grzegorza
Ni parasola