Jacek Kaczmarski
Jacek Kaczmarski
Przemysław Gintrowski
Przemysław Gintrowski
Przemysław Gintrowski
Przemysław Gintrowski
Jacek Kaczmarski
Jacek Kaczmarski
Jacek Kaczmarski
Jacek Kaczmarski
Jacek Kaczmarski
Jacek Kaczmarski
Jacek Kaczmarski
Jacek Kaczmarski
Jacek Kaczmarski
Jacek Kaczmarski & Zbigniew Łapiński & Przemysław Gintrowski
My starzy ludzie w autobusie
Nie powinniśmy jeździć nim
Lecz nie wybiera ten kto musi
Kto wybrać nie ma w czym
Miejsca już dawno są zajęte
Zostało tyle żeby stać
I czekać aż w uliczki kręte
Autobus zacznie gnać
Dokoła obce plecy tkwią
I wszyscy patrzą gdzieś nad nami
Podczas gdy nasze ręce drżą
Wciąż się mijając z uchwytami!
Szarpnął! Tracimy równowagę
Wspieramy się na byle kim
Kto cofa się jak przed zniewagą
I patrzy wzrokiem złym
A my przeprosić przybrać pozy
Już nie jesteśmy w stanie bo
Źrenice nasze pełne grozy
W kierowcę wbite są
Kierowca o nas ani dba
Wpatrzony w drogi swojej znaki
To przyhamuje to znów gna
Na swym fotelu tkwiąc okrakiem
A nam dostępu brak do okien
A nam dostępu brak do drzwi
A każdy staje do nas bokiem
I w duchu z niedołęstwa drwi
I na właściwym wyjść przystanku
Nigdy nie było dane nam
W panice lgnąc do drzwi bez klamki
Patrzymy - to nie tam!
Ze skargą do kierowcy znów
Aż ktoś nie przerwie narzekania
Napis wskazując nam bez słów
Że z Nim rozmawiać się zabrania!
Lub pasażerów chór nas zdławi
I dobrotliwie skarci nas
Dwie możliwości nam zostawi
Pętlę - lub do zajezdni zjazd!