Sprzedaję cierpienie, mnie się nie da nawet lubić
Stąd moje zdziwienie, jak zebrałem tylu ludzi
Jedni robią sobie dziaby, mniej jebnięci tatuaże
Jakby tylko mnie poznali spierdalali by pod laser
Sprzedaję cierpienie, mnie się nie da nawet lubić
Stąd moje zdziwienie, jak zebrałem tylu lidzi
Jedni robią sobie dziaby, mniej jebnięci tatuaże
Jakby tylko mnie poznali, chcieliby mi napluć w twarze
Chcę cię, pragnę - od kiedy zobaczyłem zdjęciе twarzy
Jesteś dla mnie jak momеnt po zdjęciu stazy
Chcę być jak orchidee - nie potrzebują ciepła
I zapamiętaj - nigdy nie zginaj reki po strzale
Opio, męczę się z bogiem od godziny
Sam już kurwa nie wiem, kiedy mam te urodziny
Jeszcze tylko bupra, rolki, jeszcze się nie naprawiłem
Jeszcze twoja buźka, kolczyk, jeszcze się nie napatrzyłem
Bedziesz moją Ruskoliną, bedziesz moim wszystkim, co pomoże mi wypłynąć
Z tego miejsca, w którym wszyscy giną
Bedziesz witaminą C i Liotonem 1000
Kiedy wreszcie dreszcze miną, podniose się krzyczac, że:
ŻYCIE JEST PIĘKNE KURWA; ŚMIERĆ FRAJEROM
WSZYSTKO CO NAJPIĘKNIEJSZE - JUŻ NIE MA TEGO
Wiem jak ciężko przestać? Ciśnienie skacze na widok drzazgi
Ale masz dla kogo, a jak nie - kup drewno i rozpałki
Lepiej słuchać, niż mówić, więc nienawidze swoich linii
Robię to eby wyrzuci to, czego nie powiem innym
Bo po pierwsze - nie mam komu, po drugie - samotność z wyboru
Po trzecie - jest za bardzo w srodku, po czwarte - nawet jednej szóstej nikomu
Jesteś na muszce, ale nie widoku
W piątek nie usne, a krew poplynie w potoku
Każdy ma smutne cierpienie, dla każdego jest najwieksze
To jakbyś patrzył na mrówkę, ale stojac na czwartym piętrze
Wstaję rano, jestem niespokojny
Ale, kurwa, jak mam być, jak przygotowuję sie do wojny
I sie staram iść, i nie myslec o żadnej z pokus
Sciana, tynk, widze igłę, garnek i opium
Który zamiast życ zaprowadzi mnie do grobu
Ona chchiala ze mną iść, ale na cmentarz, a nie do domu
I nie mów o tym nikomu, bo wszyscy wokół sie patrzą
Kazdy chce mi wmówić kłamstwo
Kazdy wie, że nie wiedzą jak bardzo jestem chory
A zawdzięczam to substancjom
Do tej pory nienawidze słońca
Zgaś to światło
Mam potwory, dałem się pochłonąć, a chciałem być dobry
Ale tego co tu wraca już nie mozna nazwać karmą
Sprzedaję cierpienie, mnie się nie da nawet lubić
Stąd moje zdziwienie, jak zebrałem tylu lidzi
Jedni robią sobie dziaby, mniej jebnięci tatuaże
Jakby tylko mnie poznali, chcieliby mi napluć w twarze
Hhhh...
Napluć w twarze
Napluć w twarze
Hhhh...
A ja nawet tego nie zauważę...
Sprzedaję cierpienie was written by Tonciu.
Tonciu released Sprzedaję cierpienie on Sun Jun 21 2020.