[Zwrotka]
Uśmiecham się, przez łzy, nawet nie wiesz jak jest ciężko
W głowie naradza się myśl, że to wszystko jest bez sensu
Kiedy mówię Ci słoneczko, w głowie łzy, a gdy Cię stracę, to sam zdechnę, może wewnątrz, a może zniknę na zawsze
Zanim zdołasz uciec ze mną, albo raczej ode mnie
Widzimy te same buzie, ale trochę inne serce
Moje bluzy wciąż za duże, ale powiesz mi, że ciepłe
Twoje włosy, wciąż mięciutkie, moje ręce, dają krewkę
Jesteś dziecinna tak bardzo, że może dałbym Ci kredkę
Jestem zniszczony tak bardzo, że mógłbym zajebać kredę
Ale chce być szczery, zawsze, więc raczej tego nie wezmę
Mów, że bełkot, kurwa jasne, w garść już raczej się nie wezmę
Biorę pierdolone garście z życia, a to nic nie da
Bo mam wyrzuty sumienia, kiedy wezmę choćby łyka
Emkatus to nadal pizda, chociaż w sumie nikt nie pytał
Daleko jak andromeda jesteś, a ja nadal zdycham
Piszę Ci w messenger, w stylu, że to kiedyś jebnie
3 wiadomości następne, że w nas wierze i jest pięknie
Mam problemy z samym sobą, możesz problem widzieć we mnie
Chce konkrety, kiedy znowu mówisz, że rutyna wszędzie
Chciałbym, żebyś zrozumiała, jak to jest być tu gdzie jestem
Tak bardzo chciałbym zrozumieć, co odbiera tobie szczęście
Szymon to pieprzony głupiec, bo mówię, że będzie lepiej
Wiktoria, przecież rozumiesz, że gdy boli cie to cierpię
Jestem wciąż z tobą szczęśliwy, chociaż to boli
Wmawiam sobie, że to z winy, raczej mojej, chłop się porył
Wezmę głos, dopiero w chwili, kiedy wszystko się pierdoli
Wypominam no i ranie, bo przecież sam nie mam siły
A tak a propos jak ja żyje? To ostatnio wchodzę all in
Odnalazłem w sobie misję i marzenia muszę gonić
Jak w muzyce mi nie wyjdzie, no to tyle z mojej strony
Nie chce wiedzy mieć na piśmie, chcę pomagać, wierszem z głowy
[Outro]
Sorry, mamo jestem zepsuty za bardzo
Ciągle mijam się z prawdą, bo sam nie wiem co jest prawdą
Sorry Wika, ale zgasło dla mnie światło, znowu pada mi psychika, chciałbym miłość karmić kasą
Sorry, mamo jestem zepsuty za bardzo
Ciągle mijam się z prawdą, bo sam nie wiem co jest prawdą
Sorry Wika, ale zgasło dla mnie światło, znowu pada mi psychika, chciałbym miłość karmić kasą