Muszę se w głowie ułożyć, zakładam buty na nogi
W tym korytarzu myślowym nie widzę wyjścia
Ale musiałem wchodzić, ty nie wiesz o co tu cho
Się rozchodzi, ale spierdalam stąd
Nie wstałem lewą nogą bo się wyjebałem na bok (co?)
To zbyt wiele by zapomnieć, za mało bym pamiętał dobrze
Wkurwiony gość, idę po swoje choć jestem hostem
Przejmuje to, pozamiatam, jestem w porządku
Każdy mój ziom to gość, mimo że czuje się jak w domu
Nie potrzebuje schronu, a nie jestem z rodowodu
W pył obrócę się znowu tak jak ty
Twoja banda gnomów: zepsuty styl, zapluty pysk
Wypluje zęby wbite w płuca jak nie zacznę żyć
Tak łatwo upaść jak nie widzisz nic, a widzę dream
Kraj niezawistnych, gdzie materializm
Robi robotę którą przejmiesz bo to wciąga jak
Wie co dobrze, ale płynę w nową stronę
Jebać świat, w paranoje to za [?]
Ale fala znowu idzie zalać was i to nadciąga, sprawdź
I to nadciąga, sprawdź
[?] mi nadciąga jak tykająca bomba kiedy pali się blant
To nadciąga jak stary dobry sort, wtedy wpada mi gram
Nadciąga sprawdź tykająca bomba kiedy pali się blant
To nadciąga sprawdź tykająca bomba kiedy pali się
Niepoukładane w głowie, resztę sobie dopowiedz
Chory jak nikt, a jesteś podobny do mnie
Ludzie są sick, sick lecz to nie mój problem
Choć jestem z nich, nich ufam tylko sobie
Niepoukładane w głowie mam, resztę sobie dopowiedz
Chory jak nikt, a jesteś podobny do mnie
Ludzie są sick, sick lecz to nie mój problem
Choć jestem z nich, nich ufam tylko sobie wciąż