Sad End (Zduno diss)

Nie dzieli się przez zero, odkrył Amerykę pajac
Teraz wiesz czemu na koncercie nie dzieliłem z tobą majka
Ten diss to przeprosiny czy linia obrony?
Miałeś już nie odpowiadać, hipokryto pierdolony
W sumie to się nie dziwię, dostać na pizde od kogoś bez fejmu, zjadłem cię szczerze
Bo nawet jeśli wypadam tu z bitu, to nadal wypadam lepiej od ciebie
Jestem jak Tede za czasu Płomienia, dzięki za propsy
Wtedy Jacek nie wychodził ze swojej najlepszej formy
Jakie krowy, kurwa, jakie majtki zjebie
Nie widziałbym nigdy pizdy gdybym nie zobaczył ciebie
Free to free, rap to kurwa ameryka
Chuj mnie obchodzi zdanie jakiegoś Polskiego skrzypka
Wers o toalecie, na chuj mi toaleta pytam
Skoro każdym wersem cwelu ja sram ci do ryja
Potrzebował pomocy producenta w beefie
Nie mógł wygrać wersami, to próbował wygrać bitem
Nie chciałem z tobą wygrać i przyznasz mi rację
Nie można chcieć tego co jest już dawno dokonane
Ulica Sezamkowa? Skąd bierzesz pomysły chłopak
Ty przy wieczorynce co najwyżej sobie walisz konia
Rosja, atomówka? Pytam dziwko która?
Czarna, blondyna, czy może ta ruda?
Pilot w łapę, niemiec w łapę i znów zaśliniłeś ekran
Josef Fritzl suko widziałby w tobie wielki potencjał
Wiesz, że wchodze na bity i nie ma tu teraz żadnego kozaka na mnie
Bo każdego chłoptasia twojego pokroju zawsze tu gaszę jak zwykłą zapałkę
Nie ma dyskusji już na ten temat białym wierszem wciąż piszesz chłopcze
Twe linie tak białe, że już bez problemów, na jedną dziurkę wciągam je nosem